Polacy w Desert Challenge 2002!

Przed kilkoma godzinami w Dubaju (Zjednoczone Emiraty Arabskie) rozpoczął się prolog pustynnego rajdu "UAE Desert Challenge". Rywalizuje w nim polska ekipa "Orlen Team" - Łukasz Komornicki-Rafał Marton (Mitsubishi Pajero) oraz dwaj motocykliści: Jacek Czachor i Marek Dąbrowski.

Przed kilkoma godzinami w Dubaju (Zjednoczone Emiraty Arabskie) rozpoczął się prolog pustynnego rajdu "UAE Desert Challenge". Rywalizuje w nim polska ekipa "Orlen Team" - Łukasz Komornicki-Rafał Marton (Mitsubishi Pajero) oraz dwaj motocykliści: Jacek Czachor i Marek Dąbrowski.

Polacy wybrali się do Dubaju na ostatni w tym roku trening przed startem w rajdzie "Telefonica-Dakar 2003" (ogólnie znany jako "Paryż-Dakar"). "Desert Challenge" w odległych Emiratach Arabskich cieszy się ogromnym zainteresowaniem wśród zawodników - to dla nich ostatnia szansa na sprawdzenie samochodów i motocykli w warunkach "bojowych".

Rajd organizowany jest od 1991 roku przez Mohammeda Ben Sulayema - bardzo znanego w krajach arabskich kierowcę rajdowego, mistrza Strefy Środkowego Wschodu. Obok Polaków na liście startowej "Desert Challenge 2002" znajdziemy takie sławy jak Hiroshi Masuoka (zwycięzca rajdu "Arras-Dakar 2002") i Stephane Peterhansel - obydwaj w prototypowych Mitsubishi Pajero Evolution. W Mitsubishi "fabrycznych" pojadą także: Rosjanin Alexander Krol, Jean-Pierre Fontenay, Jose Louis Monterde, Vladislaw Rakitianski, Miki Biasson (niegdyś rajdowy mistrz świata WRC) oraz Carlos Sousa. W dwóch BMW X5 konkurują z nimi Gregoire de Mevius i Luc Alphand (mistrz narciarski), a w Nissanie Patrolu GR Philippe Wambergue (wielokrotny uczestnik "Dakaru"). Są także Theirry Magnaldi (Mercedes), W ekipie Kamaza gościem specjalnym i jednocześnie równoprawnym jej uczestnikiem będzie... premier Tatarstanu Roustam Minichanow. W rajdzie ogółem startują zawodnicy z 29 różnych krajów - 50 samochodów rajdowych (w tym ekipy fabryczne Mitsubishi, Nissana i BMW), 65 motocykli i 2 ciężarówki. Srebrno-czerwone Mitsubishi "Orlen Team" Łukasza Komornickiego i Rafała Martona, otrzymało numer boczny "218".

Reklama

"UAE Desert Challenge" rozpoczyna się od 2-kilometrowego piaszczystego prologu, który dla potrzeb licznie zgromadzonej tu publiczności zorganizowano na placu przed hotelem Hyatt Regency. W chwili, kiedy ten komunikat trafi do mediów, prolog będzie już na półmetku, ale jego wyniki i tak nie liczą się do klasyfikacji generalnej rajdu. Tak jak w Formule 1 rezultaty prologu posłużą do wyznaczenia jutrzejszej kolejności startowej.

- Jutro wyruszamy na pustynię - przed prologiem powiedział Łukasz Komornicki. - Pomyślnie przeszliśmy krótkie testy przed startem, jesteśmy gotowi do tej małej "prologowej" rozgrzewki. Prawdziwy rajd rozpoczyna się jednak dopiero jutro rano. Przed nami pierwszych 313 km pustyni. "Desert Challenge" jest nieco inaczej zorganizowany niż inne pustynne maratony. Przez kilka najbliższych dni, dokładniej do soboty, będziemy mieszkać na biwaku w okolicach oazy Liwa. Stąd codziennie będziemy wyruszać na oesy-pętle. Przed nami ściganie po piasku, fragmenty na szutrze i słynne "czerwone" wydmy. Rajd ma bardzo mocną obsadę, dużo tu "wielkich" ze światka cross-country i to zarówno tych z zagranicy, jak i miejscowych kierowców świetnie znających trasę. Dla nas na pewno nie będzie to łatwy rajd. Wynik jest na razie kompletnie nieprzewidywalny, ale postaramy zaprezentować się z jak najlepszej strony.

- Tym razem łatwiej i szybciej przeszliśmy aklimatyzację - dodał Rafał Marton. - Niespełna 3 tygodnie temu byliśmy przecież w Egipcie, a tam warunki pogodowe były bardzo podobne. W Dubaju jest teraz około 40 stopni ciepła, cały czas świeci słońce. Na razie upał nam nie doskwierał, bo poza treningami praktycznie nie ruszaliśmy się z miasta. Ale jutro... Jutro nareszcie zaczniemy się ścigać. Mimo, że w Dubaju nie brakuje atrakcji, oczekiwanie na start strasznie się wydłuża. Piloci tego nie lubią...

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy