Kuzaj z Polskiego do Chorwacji

Dla Leszka Kuzaja i Erwina Mombaertsa start w Rajdzie Polski zakończył się rozczarowaniem - załoga Peugeota 206 WRC musiała wycofać się z rywalizacji z powodu problemów technicznych.

Gorycz była tym większa, że po sześciu odcinkach specjalnych rozegranych wcześniej, polsko-belgijski duet prowadził w klasyfikacji generalnej rajdu, z bardzo dużą przewagą nad najgroźniejszymi rywalami - Januszem Kuligiem i Jarosławem Baranem. Leszek i Erwin wyprzedzali załogę jadącą Fordem Focusem WRC o niemal półtorej minuty.

- Rozpoczęliśmy rajd bardzo spokojnie. Pierwszy odcinek przejechaliśmy bez żadnych problemów, niestety już przed startem drugiego powstało małe zamieszanie. Wszystko zaczęło się od tego, że wcześniej upuściłem trochę za dużo powietrza z kół. Zorientowałem się, że trzeba jednak trochę je dopompować, kiedy nagrzały się opony. To wszystko zajęło trochę czasu i na PKC wjechaliśmy dokładnie w naszej minucie. Obsługa jednak wpisała nam w kartę jakiś przedziwny czas, zupełnie z kosmosu. Erwin zauważył to i próbował wyjaśniać sprawę, niestety nikt dookoła nie mówił po angielsku. Powstał ogólny zamęt. Ja musiałem rozmawiać z sędziami, co oczywiście nie wpłynęło dobrze na moją koncentrację. Dyskusje trwały jakiś czas i kończyły się jeszcze na samym starcie do odcinka. Efekt był taki, że kiedy otrzymaliśmy sygnał do jazdy, ja nie miałem jeszcze włączonego podtrzymania. Kiedy je włączyłem i odczekałem trzy sekundy, okazało się że wbity nie jest pierwszy bieg, więc musiałem całą procedurę startową zacząć od nowa. Kosztowało nas to wszystko kilkanaście cennych sekund i sporo nerwów.

Reklama

Od trzeciego odcinka pojechaliśmy już szybciej. Wydaje mi się, że daliśmy licznie zgromadzonym kibicom dobry koncert jazdy. Z czasów też byłem zadowolony. Kiedy rozpętała się ulewa, zaczęliśmy zyskiwać coraz większą przewagę nad Januszem i Jarkiem. Niestety na starcie do szóstego odcinka strzelił wahacz. Puścił w miejscu spawu. To bardzo nietypowe uszkodzenie. Początkowo w ogóle nie wiedziałem co się stało. Koło przesuwało się dziwnie na przyspieszaniach i hamowaniach, ale powyżej jakiejś prędkości wszystko było w porządku. Dopiero po mecie oesu okazało się, że ta awaria miała bardzo poważne konsekwencje. Latająca luźno półośka przetarła bowiem wąż doprowadzający płyn chłodniczy. W wyniku jego sporej utraty silnik zaczął się przegrzewać. Na długiej drodze dojazdowej do strefy serwisowej zatrzymywaliśmy się sześć razy, żeby dolać wody i próbować obniżyć temperaturę motoru. Niestety, już w serwisie okazało się, że mimo wysiłków całego zespołu, nie uda się kontynuować jazdy. Byłem kompletnie załamany! Ten rajd już tak dobrze się zaczął dla nas układać, a tu nagle taki pech! Cóż jednak mogliśmy zrobić? Taki bywa ten sport. Pozostaje mi tylko pogratulować zwycięstwa Januszowi i Jarkowi i czekać na okazję do rewanżu.

Wczoraj, bardzo późnym wieczorem zapadła decyzja o tym, że wystartujemy z Erwinem w Rajdzie Chorwacji. To eliminacja mistrzostw Europy o współczynniku dziesięć, która rozegrana zostanie w najbliższy piątek i sobotę. Zgłosiliśmy się do niej dość przypadkowo, głównie dzięki gorącym namowom organizatorów, którym bardzo zależało na ściągnięciu zagranicznych załóg. Zresztą ze swojej strony podjęli się pomóc nam, zapewniając między innymi bazę hotelową. Nasz udział w tej imprezie był jednak w dużej mierze uzależniony od samochodu. Toyota Corolla WRC z Future World startowała równolegle z Rajdem Polski w imprezie w Belgii. Otrzymałem jednak potwierdzenie, że auto zostanie na czas przygotowane i możemy jeszcze raz wykorzystać je na europejskich trasach. Tym samym klamka zapadła i jestem w drodze do Chorwacji, w której jutro zaczynamy zapoznanie z trasą! Jeśli chodzi o konkurencję to nie wiem zbyt wiele. Znam oczywiście doskonale nazwisko Kulig, które również widnieje na liście zgłoszeń, ale szczerze mówiąc nie mam pojęcia, czy Janusz i Jarek wystartują. Będzie podobno zeszłoroczny zwycięzca - Krum Donchev. To bardzo szybki zawodnik, z którym mieliśmy już w tym roku okazję rywalizowania w Bułgarii. Jeśli chodzi o pozostałych kierowców, nie mogę powiedzieć nic ciekawego. Po prostu ich nie znam!

Pechowy Rajd Polski z pewnością nie pozostanie bez wpływu na nasz tegoroczny kalendarz startów. W zaistniałej sytuacji punktowej będziemy musieli mocno skoncentrować się na mistrzostwach Polski. Pojedziemy więc wszystkie eliminacje. Nie wykluczone są jednak zagraniczne starty Peugeotem 206 WRC. W tej chwili trwają rozmowy ze sponsorem, dzięki któremu moglibyśmy zaliczyć jeszcze kilka startów w eliminacjach mistrzostw Europy - powiedział Leszek Kuzaj.

autoklub.pl
Dowiedz się więcej na temat: rajd | wrc | kuzaj
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy