Kubica testuje BMW M4 DTM. Ale co to jest DTM?

Informacja, że Robert Kubica testuje BMW serii DTM sprawiła, że w sieci zawrzało. Część malkontentów wskazuje, że przesiadka na auto turystyczne oznacza dla krakowianina degradację. Doświadczeni fani motorsportu widzą w tym raczej naturalną kolej rzeczy. Czym właściwie jest DTM?

O ile Formuła 1 nazywana jest "królową sportów motorowych" o tyle DTM, czyli Deutsche Tourenwagen Masters (wcześniej Deutsche Tourenwagen Meisterschaft), śmiało okrzyknąć można "poligonem producentów". To jedna z najstarszych i zdecydowanie najbardziej prestiżowa seria wyścigowa samochodów "turystycznych" w Europie. Jej początki sięgają 1984 roku, gdy DTM zastąpiło Deutsche Rennsport Meisterschaft.

W przeciwieństwie do Formuły 1 siła DTM od zawsze polegała na ściganiu się pojazdami, które - przynajmniej z pozoru - przypominały auta, jakie kupić można było w salonach. To właśnie za sprawą startów w DTM do miana legendy urosły dziś takie modele, jak chociażby: BMW M3, Mercedes 190 E 2.3-16 czy Ford Sierra Cosworth. W oparciu o DTM swoją rynkową pozycję budowały też m.in.: AMG, Alfa Romeo (155 V6 Ti) czy Opel (Omega 3000, Calibra).

Reklama

Początkowo serię DTM porównywać można było z amerykańskimi zmaganiami Nascar. Wprawdzie wyścigi od zawsze rozgrywane były na zdecydowanie trudniejszych technicznie obiektach, ale wspólnym mianownikiem były stosunkowo proste konstrukcje aut i zacięte, często brutalne, torowe starcia kierowców.

Dzięki nim, w porównaniu z Formułą 1, wyścigi DTM były o wiele bardziej emocjonujące z perspektywy kibiców. Z czasem, mimo wzlotów i upadków (rozwiązanie DTM roku 1995) pojazdy startujące w wyścigach tej serii przestały mieć jednak wiele wspólnego z autami seryjnymi. Standardem stały się jednostki V6 i V8, aktywne zawieszenia czy aerodynamika. Z technicznego punktu widzenia, chociaż samochody wciąż przypominały seryjne, bliżej im było właśnie do Formuły 1 niż BMW M3 czy Mercedesa-AMG, jakie oferowane są w salonach.

Jeśli Kubica podpisze kontrakt z zespołem startującym w DTM dołączy do zmagań w historycznym momencie. Tegoroczny sezon był pierwszym, w którym stosowane powszechnie do tej pory w topowej klasie 1 wolnossące silniki V8 zastąpione zostały doładowanymi jednostkami o czterech cylindrach i pojemności 2.0. Zmiana podyktowana została względami ekonomicznymi. Konstruktorzy musieli dostosować się do nowych limitów zużycia paliwa (95 kg na godzinę). W tle stoi oczywiście wizerunek serii i wpływ na środowisko.

Ogromnym wyzwaniem dla konstruktorów jest fakt, że w DTM silnik wytrzymać musi cały sezon. Oznacza to, że maksymalnie wysilona jednostka, pracując w ekstremalnie trudnych warunkach, pokonać musi bezawaryjnie około 6 tys. km. Być może, z perspektywy przeciętnego kierowcy wynik nie robi wrażenia, ale jeśli weźmiemy pod uwagę moce ponad 600 KM i działające na elementy silnika przeciążenia, konstruktorzy stoją przed ogromnym wyzwaniem. Regulamin ogranicza moc maksymalną do 620 KM. Warto dodać, że same auta ważą poniżej tony i są w stanie rozpędzić się do ponad 300 km/h.

Patrząc z takiej perspektywy zarówno wyścigowe, jak i testowe doświadczenie Roberta Kubicy może być dla Bawarczyków sporym atutem.

Warto też dodać, że chociaż w nazwie serii występuje słowo "Deutsche" zawody dawno już zyskały międzynarodową rangę. Przyszłoroczny kalendarz DTM obejmuje jedenaście rund. Kierowcy i zespoły rywalizować będą na torach: Zolder (Belgia), Lausitz (Niemcy), Igora (Rosja), Anderstorp (Szwecja), Monza (Włochy), Norisring (Niemcy), Brands Hatch (Wielka Brytania), Assen (Holandia), Nurburgring (Niemcy), Hockenheim (Niemcy) oraz... Fuji (Japonia).

Obecnie samochody serii DTM dostarczane są przez trzech producentów: Aston Martina (Vantage DTM), Audi (RS 5 DTM) oraz BMW (M4 DTM). Przed obecnym sezonem angielski producent zastąpił Mercedesa-AMG. Co ciekawe, o ile Audi i BMW korzystają z własnych jednostek napędowych, to Aston Martin wykorzystuje silniki dostarczane przez firmę HWA. Ma ona siedzibę w Affalterbach i przez lata dostarczała silniki Mercedesowi. Miniony sezon w wykonaniu Aston Martina był jednak kiepski (silniki były słabe i awaryjne), obie firmy nie będą współpracować w nowym sezonie.

A zapowiada się on bardzo emocjonująco - marka z Bawarii zrobi wszystko, by odegrać się za tegoroczną porażkę. Przypomnijmy, że Audi zgarnęło - kolejny już - tytuł mistrza konstruktorów. W klasyfikacji zespołów trzy pierwsze miejsca przypadły teamom korzystającym właśnie z samochodów z Ingolstadt.

Warto dodać, że DTM od lat uchodzi właśnie za miejsce sportowej emerytury kierowców związanych wcześniej z F1. W ostatnich latach przez tę serię przewinęło się ponad 20 zawodników znanych z rywalizacji w królowej sportów motorowych. W DTM, po zakończeniu przygody z F1, zobaczyć można było m.in.: Michaela Schummachera, Miki Hakkinena, Davida Coultharda czy Witalija Pietrowa. Za kierownicą aut turystycznych swoich sił próbowali też np. Giancarlo Fisichella czy Juan Pablo Montoya.

Blisko startów w DTM był również Robert Kubica, który po wypadku podejmował próby powrotu do motorsportu. W 2013 roku Polak testował Mercedesa DTM, ale ostatecznie wówczas wybrał starty w rajdowych mistrzostwach świata.



INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy