Kia Lotos Race: Roxanne chce zapomnieć o tym weekendzie

Drugie miejsce w kwalifikacjach do pierwszego tegorocznego wyścigu Mistrzostw Polski Kia Lotos Race, wygrany wyścig nr 1 po emocjonującej walce dosłownie do ostatnich metrów przed metą i czwarte miejsce w wyścigu nr 2 plus najszybciej przejechane okrążenie w niedzielnym wyścigu sprawiły, że pierwszym liderem punktacji kierowców Mistrzostw Polski Kia Picanto został Michał Śmigiel.

Po tym, jak Michał Śmigiel wygrał pierwszy wyścig z przewagą zaledwie 0,281 s przed Karolem Urbaniakiem, wydawało się, że trudno będzie o bardziej pasjonujący drugi wyścig podczas I rundy Mistrzostw Polski Kia Lotos Race 2015.

Filip Tokar, trzeci na mecie pierwszego wyścigu, przyjechał na metę 7,977 s za zwycięzcą. W drugim wyścigu to on był najszybszy, a niemal identyczną stratę do niego (7,813 s) zanotował nie trzeci kierowca na mecie, ale szósty. Pierwsza piątka w drugim wyścigu, w kolejności - Tokar, Jaros, Wróbel, Śmigiel i Urbaniak, przekraczała linię mety w odstępach co 0,6-0,7 s.

Reklama

Do drugiego wyścigu z pole position wyruszył Marcin Jaros, szósty na mecie pierwszego. Przez 4 okrążenia był liderem, od drugiego kółka za plecami mając Filipa Tokara, któremu 2 okrążenia wystarczyły, aby przebić się tuż za niego z czwartej pozycji na starcie. Od piątego okrążenia aż do mety stawce przewodził już Tokar, który czysto wyprzedził Jarosa przed  szykaną. Za nimi podążał wtedy Michał Śmigiel.

Jako zwycięzca pierwszego wyścigu, do drugiego ustawił swój samochód na szóstym polu startowym. Po trzech okrążeniach, wykorzystując błędy rywali, awansował na trzecią lokatę. Miejsca na podium nie utrzymał jednak do mety, oddając je na 8. okrążeniu Konradowi Wróblowi. Wyścigowy debiutant - Piotr Humański - przez 3 okrążenia jechał brawurowo wspinając się z 21. na 14. miejsce, ale na najbardziej zdradliwym miejscu Hungaroringu (lewym, niewidocznym, bardzo szybkim zakręcie po długiej prostej pod górę) wypadł z toru i uszkodził samochód, który z urwanym przednim kołem pozostał przy barierze ochronnej. Na torze musiał pojawić się Safety Car w postaci pro_cee’da GT, za którym zawodnicy pokonali dwa okrążenia.

W tym czasie służbom porządkowym udało się usunąć uszkodzony samochód. Humański, który nie  ukończył również pierwszego wyścigu, debiutu w sporcie samochodowym nie zaliczy do udanych. Podobnie jak Roxanne Treuberg, jedyna kobieta w gronie 20 kierowców, która po ukończeniu wyścigu na 18. miejscu (o jedną pozycję wyżej niż dzień wcześniej) niemal ze łzami w oczach powiedziała, że to był jeden z gorszych weekendów w jej wyścigowym życiu.

"Wiem, że  popełniłam za dużo błędów, ale inni też się ich nie ustrzegli i ja na tym ucierpiałam. Mój samochód również. Kolizja, w której brałam udział pod koniec drugiego wyścigu to z  pewnością nie był incydent wyścigowy. Chcę jak najszybciej zapomnieć o weekendzie na Hungaroringu i skoncentrować się na kolejnej rundzie, która jest już za 3 tygodnie w   Zandvoort."

Po I rundzie tegorocznych Mistrzostw Polski Kia Lotos Race prowadzi Michał Śmigiel (139 punktów), przed Filipem Tokarem (135 punktów) i Karolem Urbaniakiem (121 punktów). Tylko ten ostatni zgromadził punkty wyłącznie za miejsca zajęte w wyścigu nr 1 i 2  (odpowiednio - drugie i piąte). Do punktów Śmigla, wynikających z miejsc zajętych w każdym z wyścigów, są doliczone również punkty bonusowe za drugi czas w kwalifikacjach (plus 6 punktów) i za najlepszy czas okrążenia w drugim wyścigu (plus 5 punktów; czas - 2:25,683 s, o 1,218 s lepszy niż czas najszybszego okrążenia w wykonaniu Filipa Tokara w wyścigu nr 1, za który ten zawodnik również otrzymał dodatkowe 5 punktów).

Z 22 wyścigowych Picanto, które stanęły na stracie obydwu wyścigów, w pierwszym do mety nie dojechały tylko dwa, natomiast w drugim - trzy. Samochody, które odpadły z rywalizacji, pożegnały się z nią wyłącznie na skutek uszkodzeń mechanicznych, a nie z powodu awarii technicznych, co najlepiej świadczy o niezawodności i znakomitym przygotowaniu    technicznym małych aut wyścigowych "made by Kia". Na drugą rundę Mistrzostw zawodnicy przeniosą się do Holandii, w okolice Amsterdamu, by już za trzy tygodnie  powalczyć na Zandvoort - torze zwanym także jako rollercoaster na  wydmach i znanym z goszczenia Formuły 1.    

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy