Dramat. 15-latka zginęła na torze motocrossowym

Prokuratura Rejonowa w Lipnie (Kujawsko-Pomorskie) wszczęła śledztwo ws. śmierci 15-letniej dziewczyny podczas treningu na torze motocrossowym w tym mieście. We wtorek odbędzie się sekcja zwłok. Biegli zbadają także motocykl, którym w sobotę jechała zawodniczka.

Informację o reanimowaniu osoby, która upadła na torze motocrossowym, policja otrzymała w sobotę godzinie 14. Gdy policjanci przyjechali na miejsce zdarzenia, służby medyczne prowadziły reanimację. Okazało się, że poszkodowaną jest 15-latka z Gdyni.

"Niestety obrażenia, jakich doznała w wyniku upadku, doprowadziły do śmierci" - powiedziała podkom. Małgorzata Małkińska.

Ze wstępnych ustaleń śledczych wynika, że dziewczyna wyskoczyła na motocyklu z górki, straciła panowanie nad pojazdem i upadła.

"Wszczęte zostało śledztwo z artykułu 155 Kodeksu karnego tj. w zakresie nieumyślnego spowodowania śmierci. W trakcie najazdu dziewczyny na górkę na torze w tym miejscu nie było bezpośrednich świadków. Nikt więc nie widział momentu wypadku. Sprawę będą badali biegli. Przeanalizowane zostaną obrażenia, których doznała zawodniczka, a które doprowadziły do śmierci. Oczywiście zbadany zostanie również motocykl" - powiedziała w poniedziałek PAP zastępca prokuratora rejonowego w Lipnie Janina Wilińska.

Reklama

Śledczy muszą ustalić, czy stan techniczny pojazdu mógł przyczynić się do wypadku. Sprawdzone zostanie także dokładnie ukształtowanie terenu. Prokuratura sprawdzi także dokumenty związane z homologacją toru.

"Sekcja zwłok odbędzie się we wtorek" - poinformowała PAP prokurator Wilińska.

Z informacji przekazanych PAP przez policję wynika, że młoda zawodniczka była na torze w Lipnie z trenerem, który prowadził zajęcia.

Podkom. Małkińska potwierdziła, że dwa lata temu na tym torze również doszło do śmiertelnego wypadku. Wówczas zginęła 15-latka z Lublina.

"Śledztwo ws. wypadku z 2019 roku zakończyło się umorzeniem. Przyczyną była wówczas nieostrożna jazda. Nie ustaliśmy osób trzecich, których działanie przyczyniłoby się do tamtego zdarzenia" - powiedziała Wilińska.

***

PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy