Czwarte miejsce z powodu drzwi

Drugi wyścig Lamborghini Super Trofeo Europe na torze Silverstone zakończył się dla Karola Basza i Vito Postiglione czwartym miejscem. Ekipa Imperiale Racing dziś ponownie prezentowała świetne tempo, jednak na przeszkodzie w odniesieniu kolejnego zwycięstwa stanęły niedomykające się drzwi.

W niedzielę to Basz rozpoczynał wyścig i po starcie z czwartego pola utrzymał się na tej samej pozycji podczas swojej zmiany. Ponadto Polak cały czas naciskał rywali przed sobą, a zespół liczył na powtórkę ze wczoraj - dobry pit stop i walkę o zwycięstwo w drugiej połowie rywalizacji.

Plan jednak spalił na panewce, kiedy okazało się, że w trakcie zmiany pojawił się problem z domknięciem drzwi. Przez to uciekły cenne sekundy, które sprawiły, że Vito Postiglione nie mógł gonić liderów, a zamiast tego odrabiał straty. Ostatecznie Włochowi, po kilku manewrach wyprzedzania, udało się powrócić na czwarte miejsce i na takiej pozycji zakończyć wyścig. 

Reklama

"Po wczorajszym zwycięstwie dziś mieliśmy problem z zamknięciem drzwi podczas zmiany kierowców. Trochę szkoda, gdyż zdecydowanie mogliśmy się liczyć w walce o drugie zwycięstwo. Cały weekend był jednak bardzo pozytywny, zwłaszcza że był to mój pierwszy raz na Silverstone. To jest fantastyczny, a my byliśmy bardzo szybcy od samego początku. Mamy bardzo wiele danych przed Misano i podczas kolejnej rundy znów będziemy chcieli walczyć o jak najwyższe lokaty" - powiedział Karol Basz po weekendzie na Silverstone.

"Nie mieliśmy dziś szczęścia, gdyż po zwycięstwie w sobotę mogliśmy wygrać też w niedzielę. Problemy z drzwiami kosztowały naszą załogę 14-sekund. Prowadzenie w punktacji było w zasięgu, jednak podczas kolejnych rund, trzeba będzie odrabiać straty. Vito pokazał, że tempo było bardzo dobre, jednak mistrzostwa są bardzo konkurencyjne i każdy błąd jest kosztowy. Karol jednak na trudnym i wymagającym torze, jakim jest Silverstone nie popełnił żadnego błędu i pokazał, że liczy się w walce o tytuł" - powiedzieli menedżerowie Karola - Giovanni Minardi i Alberto Tonti.

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy