Adam Gładysz. "Trudno ukryć rozczarowanie"

​W miniony weekend Adam Gładysz boleśnie przekonał się o tym, że nieszczęścia chodzą parami. Dwie awarie - skrzyni biegów i zawieszenia - wykluczyły go z rywalizacji w wyścigach czwartej rundy Porsche GT3 Cup Challenge Central Europe.

Miłe złego początki - w kwalifikacjach kierowca z Tarnowa wywalczył wysokie pola startowe do obu wyścigów. Gładysz nie ukrywał przed wyścigami, że chce powalczyć o najwyższe miejsca w obu biegach. Po starcie do pierwszego wyścigu stawka zawodników rywalizujących w Porsche GT3 Cup Challenge Central Europe kształtowała się następująco: prowadził Stefan Biliński, za którym jechali Andrzej Lewandowski, Ignas Gelzinis i Adam Gładysz. Na kolejnych okrążeniach Adam starał się zbliżyć do czołowej trójki, ale nie było mu dane przeprowadzić ataku na wyższą pozycję. Szyki pokrzyżowała mu awaria skrzyni biegów. Ostatecznie Adam został sklasyfikowany na 14. miejscu.

Reklama

W drugim biegu zawodnik z Tarnowa liczył na bogatą zdobycz punktową, która choć w części zniweluje straty poniesione w porannych zawodach. Niestety także i tym razem Adam musiał przełknąć gorzką pigułkę. Zawiódł sworzeń zwrotnicy i tarnowianin był zmuszony przedwcześnie zjechać do boksów. Nie było już więc mowy o dobrym wyniku i kontynuowaniu rywalizacji.

Najgroźniejszy rywal Adama Gładysza w klasyfikacji cyklu zapisał na swoje konto oba niedzielne wyścigi, co oznacza, że w kolejnej rundzie Adamowi przyjdzie walczyć o odzyskanie pozycji lidera punktacji Porsche GT3 Cup Challenge Central Europe.

"Trudno ukryć rozczarowanie jeśli dwa razy z rzędu odpada się z wyścigu z powodu awarii samochodu" - powiedział Gładysz.  "Po starcie do pierwszego biegu, w pierwszej szykanie było mnóstwo zamieszania. W efekcie wyjechałem z tych dwóch zakrętów na czwartym miejscu. Na kolejnych kółkach cała stawka jechała bardzo równo. Pod koniec wyścigu udało mi się zbliżyć do czołowej trójki, ale po awarii skrzyni biegów nie było mowy o dalszej walce. Ukończyłem wyścig na jednym biegu, jadąc bardzo wolno i tracąc kolejne pozycje. Przed drugim wyścigiem liczyłem na to, że ukończę go na wysokim miejscu, tymczasem znowu spotkał mnie pech. Awaria zawieszenia, która uniemożliwiła mi ukończenie wyścigu, przytrafiła mi się, gdy zajmowałem trzecie miejsce, więc uciekło mi całkiem sporo punktów. Ten weekend zdecydowanie należy do tych, o których chciałbym jak najszybciej zapomnieć, żeby przygotować się do zmagań w kolejnych rundach. Rywale mi odskoczyli, ale z pewnością nie powiedziałem jeszcze ostatniego słowa."

 

 

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy