Znów potężne zamieszanie z egzaminami na prawo jazdy

Kolejki do ośrodków egzaminowania, niepotrzebne nerwy i jedna wielka niewiadoma. Tak było z egzaminem na prawo jazdy przed rokiem, tak jest i teraz. Wbrew zapewnieniom Ministerstwa Transportu.

Powodem zamieszania jest konieczność szybkiego wprowadzenia nowych programów do rejestracji kandydatów i do przeprowadzania testów. Szybkiego, bo przepisy to regulujące pojawiły się dopiero w połowie września, a nowe zasady mają wejść w życie 19 stycznia 2013. Ministerstwo Transportu nie zdążyło na czas przygotować niezbędnych przepisów, choć już raz samo przesunęło o rok termin wprowadzenia nowych egzaminów.

Miało być tak:

Zapisujący się na kurs prawa jazdy rejestruje się w wydziale komunikacji, gdzie zostaje mu założony profil elektroniczny z numerem. Dopiero później zapisuje się na kurs. Szkoła nauki jazdy uzupełnia w profilu dane o ukończeniu kursu, później WORD wprowadza adnotację o zdaniu egzaminu.

Reklama

Wszystko to z wydziału komunikacji zostaje wysłane do wytwórni dokumentów, gdzie drukuje się prawo jazdy.

A jest tak...

Wciąż nie ma systemu komputerowego dla wydziałów komunikacji, ośrodków, i wreszcie WORD-ów. Ministerstwo nie potrafi wytłumaczyć dlaczego. Do tej pory nie było też zasad dla tworzenia oprogramowania do przeprowadzania testów. Rozporządzenie w tej sprawie pokazało się dopiero w połowie września.

Ministerstwo Transportu narzuciło WORD-om, że ten system ma być jednolity. WORD-y mają zawiązać konsorcjum i ogłosić przetarg na dostarczenie systemu. Samo skuteczne przeprowadzenie przetargu z zachowaniem wszystkich terminów w najlepszym wypadku może potrwać 85 dni. Jeśli będą odwołania, czy zapytania, ten termin jeszcze bardziej się wydłuży. Termin 19 stycznia jest więc nierealny.

Ryszard Pasikowski, szef lubelskiego WORD-u mówi: Próbowaliśmy naciskać na ministerstwo przez posłów, senatorów, komisję, stowarzyszenie dyrektorów ośrodków egzaminowania już na początku roku, żeby ogłosiło rozporządzenia. Wtedy nie było by problemu ze zdążeniem. Niestety nikt nas nie słuchał. Nie można było przygotować systemu skoro nie było wiadomo jakie ma spełniać wymogi. Nie da się podłączyć do czegoś, czego nie ma.

Wyjście awaryjne

Dyrektorzy ośrodków ustalili, że muszą obejść ustawę o zamówieniach publicznych. Wyłonią dostawcę w zapytaniach ofertowych - a każdy z ośrodków podpisze z nim na rok osobną umowę. W ten sposób kwoty zamówienia będą niższe, niż przy przetargu na całość. - Ten rok pozwoli na spokojne przeprowadzenie przetargu dla wszystkich. Musimy ratować sytuację, bo jeśli tego nie zrobimy system nie wejdzie w życie. Ministerstwo miało czas i nie trzeba by teraz kombinacji, które mają uratować tak naprawdę skórę ministerstwu - dodaje Pasikowski.

Ministerstwo niemądre po szkodzie

Ministerstwo już raz nie wyrobiło się z publikacją rozporządzeń na początku tego roku, dlatego wprowadzenie nowych zasad opóźniono o rok. Trzeba było nawet w tym wypadku znowelizować ustawę, a minister Sławomir Nowak ogłosił to wtedy jako efekt swojej troski o losy kursantów. Jak widać tylko połowicznie wyciągnięto wnioski z tamtej sytuacji. Gdyby wszystko było zrobione na czas, to już teraz trwałyby testy nowego systemu, a nie zastanawianie się, czy on w ogóle ruszy.

Resort transportu nie zechciał konkretnie odpowiedzieć na nasze pytania, jak zamierza poradzić sobie z obecną sytuacją.

RMF
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy