Masz prawo jazdy, ale nic nie wiesz o jeździe

W poniedziałkowy późny wieczór, krótko przed północą, jadący Aleją Włókniarzy opel tigra zboczył nagle na chodnik, uderzając następnie w niewielki, murowany pawilon.

Okazało się, że samochodem, przeznaczonym dla czterech osób, podróżowało pięcioro młodych ludzi. Śmierć na miejscu poniosła 18-letnia pasażerka. Inny, 21-letni pasażer zabrany z miejsca wypadku w stanie krytycznym zmarł nad ranem. Do szpitala poza nim trafiły jeszcze dwie osoby. Policja bada przyczyny tragedii. Na razie mówi o niedostosowaniu prędkości jazdy i utracie panowania nad pojazdem przez kierującą oplem 18-letnią dziewczynę. Wiadomo, że była ona trzeźwa, a prawo jazdy miała od... tygodnia.

Bardzo wiele mówi się o słabym wyszkoleniu absolwentów kursów, przygotowujących kierowców. Właśnie poprawie tej sytuacji mają służyć zapowiedziane zmiany w zakresie i sposobie przeprowadzania egzaminów na prawo jazdy. Przez wielu uznane za kontrowersyjne. Jednak nawet najlepiej zorganizowany i przemyślany proces szkolenia, najmądrzejsi instruktorzy i najsurowsze egzaminy nie zdołają całkowicie wyeliminować nieszczęśliwych wypadków.

Podczas kursów adepci uczą się jazdy zgodnej z przepisami, w przeciętnych warunkach drogowych i pogodowych. Nic to nie da, gdy świeżo upieczony mistrz kierownicy wjedzie w zakręt z prędkością, przy której prawa fizyki nie dadzą mu żadnych szans na wyjście cało z opresji. Gdy przyjdzie mu do głowy pędzić autostradą w mglistą jesienną noc 200 km na godzinę. Gdy nagle na jego drodze pojawi się niespodziewana przeszkoda...

Reklama

Egzaminatorzy sprawdzają znajomość przepisów ruchu drogowego, opanowanie podstawowych zasad prowadzenia pojazdu. Nie wiedzą nic o prawdziwym charakterze kandydata na kierowcę, który podczas testu jest zestresowany, spięty, usztywniony, nienaturalnie grzeczny. Nie potrafią przewidzieć - z braku czasu, możliwości, przygotowania psychologicznego - jakie taki delikwent ujawni oblicze z chwilą otrzymania upragnionego prawa jazdy.

Czy będzie on na tyle rozsądny, by nie dać się ponieść ułańskiej fantazji. Czy znajdzie w sobie wystarczająco silną wolę, by nie ulec często nie najmądrzejszym, delikatnie mówiąc, namowom i podpowiedziom współpasażerów. I czy będzie na tyle stanowczy, aby odmówić, gdy siedmiu kumpli poprosi go o podwiezienie samochodem przeznaczonym dla pięciu osób...

Ani instruktorzy, ani egzaminatorzy nigdy nie zdołają też ocenić, czy przyszłego kierowcy nigdy nie zawiedzie instynkt samozachowawczy. Czy w krytycznym momencie nie zabraknie mu zimnej krwi.

Przezorność to cecha, którą większość ludzi nabywa wraz z wiekiem. Podobnie jak doświadczenie. Dlatego takie tragedie, jak ta ostatnia w Łodzi (niezależnie od ostatecznych ustaleń jej powodów) zdarzają się i będą się, niestety, zdarzać. Oby jednak jak najrzadziej.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy