Paul Walter: Tanio sprzedam Octavię mojego brata

Nasz materiał o oszuście próbującym sprzedać Volkswagena Passata Kombi, a bardziej precyzyjnie, wyłudzić za niego zaliczkę, spowodował, że na naszą redakcyjną skrzynkę docierają od was kolejne tego typu przykłady.

Poniżej przykład Skody Octavii RS. Cena wywoławcza miała wynosić 12 700 zł. Jej właściciel (a rzeczywiście ktoś, kto, podobnie jak to było w przypadku Passata, na bazie autentycznie oferowanego do sprzedaży samochodu sam stworzył własne ogłoszenie) chciał aby nasz czytelnik wpłacił na Western Union pieniądze, a następnie i wysłał mu pokwitowanie. Zachowujemy autentyczną pisownię.

"Witaj, nazywam się Paul Walter, a samochód jest jeszcze do sprzedaży, cena za to jest 12.700 PLN. (...) Mogę powiedzieć, że samochód jest w idealnym stanie, jak widać na zdjęciach i nigdy nie uczestniczącym w wypadku . Samochód był mój brat, , który mieszkał w Warszawie, Polska. Mój brat zmarł miesiąc temu w wypadku motocyklowym i daj mi samochód. A jak nie muszę , bo nie mogę prowadzić samochodu tutaj, więc postanowiłem go sprzedać, ja też nie chce się wzbogacić na śmierci mojego brata, więc dlatego umieściłem niską cenę. Po prostu chcę go sprzedać do poważnego nabywcy, którzy będą dbać o samochód , tak jak mój brat miał , który był niepalący i tak jest to samochód niepalący . Teraz jestem w Billingham , Wielka Brytania z mojej pracy , ale samochód jest w Sawbridgeworth , niedaleko Londynu , w moim domu , w moim garażu . Jeśli chcesz kupić samochód mogę przyjść w Polsce maksymalnie 2 dni, aby zakończyć tę transakcję i dokonać papiery na swoje nazwisko. Chcę wiedzieć, czy można mnie spotkać i chcę być pewien, że będziesz tam. Możesz wysłać mi e-maila, jeśli masz dodatkowe pytania. (...) Proszę odpowiedzieć na ten e-mail, jeśli nadal jesteś zainteresowany w samochodzie. Czekam na odpowiedź. Dziękuję.

Reklama

Nasz czytelnik odpisuje "Paulowi", że jest zainteresowany zakupem, o ile auto jest rzeczywiście w takim stanie w jakim jest opisywane w ogłoszeniu. Prosi o szczegóły stanu technicznego auta, i podkreśla, że nie dokona zakupu nim samochodu sam nie zobaczy. Paula nieco to denerwuje. Oto co odpisuje (tym razem po angielsku) podając ponownie te same szczegóły co w pierwszym, mailu.

"Mieszkam w Billingham w Wielkiej Brytanii. Jak już wspomniałem samochód był własnością mojego brata, który studiował w Warszawie. Niestety miesiąc temu zginął w wypadku motocyklowym, zostawiając mi samochód. Odpowiem na wszystkie pytania, ale dopiero po otrzymam potwierdzenie, że zgadzasz się z moimi warunkami sprzedaży. Kilka dni temu pewna osoba z Lubina, powiedziała mi, że jest w stu procentach zdecydowana na zakup samochodu. Powiedziałem OK, mieliśmy się spotkać w Warszawie, aby na miejscu sfinalizować umowę. Kiedy przyjechałem do Warszawy, ten człowiek nie zjawił się. Przestał również odpowiadać na maile. Nie chciałbym popełnić drugi raz tego samego błędu.

Przez cały czas pobytu mojego brata w Warszawie, wysłałem mu pieniądze korzystając z usługi Western Union. (...) Będziesz musiał wybrać bliską ci osobę, może kogoś z rodziny, lub swojego najlepszego przyjaciela, aby dokonać transferu 12.700 zł z konta tej osoby na swoje konto. Gdy ten transfer zostanie zrobiony i otrzymasz pokwitowanie, wszystko co musisz zrobić, to zeskanować ten paragon i wysłać go mailem do mnie. Dokument ten będzie dla mnie dowodem, że masz pieniądze i jesteś rzeczywiście zainteresowany kupnem samochodu. (Dzieki temu oszust otrzymuje kod przekazu, co pozwala mu na pobranie pieniędzy w każdym miejscu świata - przyp. red.)

(...) Nie chcę tracić czasu, jak to było w przypadku mojego pierwszego klienta z Lubina. Straciłem wtedy nie tylko dużo pieniędzy na ten wyjazd, ale i moje zaufanie do ludzi. Jeśli zobaczę pokwitowanie, będę mieć pewność, że masz pieniądze. Wtedy przyjadę do Warszawy.

Kiedy spotykamy się w Warszawie, udamy się nie tylko do mechanika, aby potwierdzić, że samochód jest w doskonałym stanie, ale i do biura policji aby potwierdzić tam, że samochód nie jest skradziony. Jeśli okaże, że coś jest nie tak z tym samochodem, nie będziesz musiał płacić za moją podróż i czas. Ale zapewniam, że samochód jest w idealnym stanie, praktycznie jest jak nowy. Wiem, jak bardzo mój brat nim się opiekował.

Wszelkie dokumenty samochodu są w moim posiadaniu. Gdy zaakceptujesz zakup, udamy się do biura Western Union gdzie wypłacisz pieniądze i mi je wręczysz. Czekam na odpowiedź. Jeżeli warunki te nie odpowiadają ci, szkoda tracić czas. Dziękuję za kontakt, mam nadzieję, że rozumiesz mój punkt widzenia.

Nasz czytelnik odpowiada Paulowi, że ma pieniądze na własnym koncie bankowym. Podkreśla, że taka usługa, jaką proponuje kosztuje w Western Union 650 zł prowizji bankowej, i kwota ta po prostu przepada. Podkreśla że jest osobą poważną, obiecuje, że dojdzie do spotkania w Warszawie. Prosi wysłanie numeru VIN.

Paul odpowiada irytując się: Przecież mówiłem ci to już, oczekuję zapłaty tylko poprzez Western Union - odpisuje, ale podaje numer VIN Skody.

Na jego podstawie nasz czytelnik szybko dowiaduje się, że oferowana do sprzedaży przez Paula Skoda Octavia RS (teraz w cenie 10 tys. zł.) stoi cały czas w komisie w Warszawie (choć nie zgadzały się niektóre szczegóły auta).

Czytelnik odstępuje od transakcji, widzi jednak, że ogłoszenie Paula, który sprzedaje samochód tragicznie zmarłego brata co raz pojawia się, aby chwilę później zniknąć na allegro.pl, otomoto.pl a ostatnio na moto.gratka.pl

PS. Ogłoszenie wciąż jest dostępne w sieci. I Paul Walter nadal oszukuje. Poniżej zrzut z ekranu z dzisiejszej jego odpowiedzi.

O komentarz w tej sprawie poprosiliśmy rzecznika prasowego Otomoto:

Codziennie w serwisie pojawia się 25 000 nowych ogłoszeń - a wśród nich również "super okazje", na które mają złapać się klienci gotowi do wpłaty zaliczki. Oszuści świetnie znają preferencje kupujących - wystawiają więc najczęściej poszukiwane modele z ceną średnio o 25 proc. niższą od rynkowej. Kiedyś jeszcze przestrzegaliśmy przed ogłoszeniami ze zdawkowym opisem, ale pojawia się też sporo ogłoszeń z bardzo szczegółowym opisem i dobrymi zdjęciami, oczywiście skopiowanymi z innych serwisów.

Teraz przestrzegamy przed ogłoszeniami bez numeru telefonu. Bo krótka rozmowa to pierwszy, podstawowy sposób na weryfikację sprzedawcy. Niestety kupujący często z niej rezygnują i rozpoczynają korespondencję mailową. A w niej dostają dramatyczne historie pisane łamaną polszczyzną z translatora, kawałki wycięte z regulaminu Programu Ochrony Kupujących (który nie dotyczy kategorii samochodów), logotypy firm pośredniczących w transakcjach, a ostatnio nawet załączniki - np. ze sfałszowanymi fakturami od Allegro.pl.

Przykładów podejrzanych ofert czy maili od sprzedawcy jest sporo w sieci, ale wciąż okazują się skuteczne. Zawierają powtarzalne, "sprawdzone" elementy - dlatego od niedawna wyłapuje je i w ciągu kilku godzin usuwa nie tylko nasza ekipa z biura obsługi użytkownika ale i robot Bouncer (z j.ang. ochroniarz stojący na bramce). Zresztą każdy, kto przeglądając ogłoszenie nabierze wątpliwości co do wiarygodności sprzedawcy może kliknąć w przycisk "Zgłoś nadużycie" na dole strony. To tylko jeden klik, a dzięki niemu zniknie z sieci kolejna pułapka.

Aleksandra Kubicka, serwis otoMoto.pl

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy