Zuchwała kradzież Toyoty. Właściciel pakował zakupy do bagażnika

Policjanci z Kobyłki (Mazowieckie) zatrzymali 29-letniego mężczyznę podejrzanego o kradzież w wyniku rozboju wartej 85 tysięcy złotych toyoty - poinformował rzecznik wołomińskiej policji asp. szt. Tomasz Sitek. Mężczyzna miał wsiąść do samochodu, do którego właściciel pakował zakupy, po czym uruchomił silnik i odjechał.

Do zdarzenia doszło kilka dni temu w podwarszawskiej Kobyłce. "Właściciel terenowej toyoty po zrobieniu zakupów w jednym z centrów handlowych, podszedł do samochodu, otworzył go, po czym zaczął do bagażnika pakować zakupy" - powiedział asp. szt. Tomasz Sitek.

"W pewnym momencie zorientował się, że w samochodzie na miejscu kierowcy siedzi jakaś osoba. Niezwłocznie podjął interwencję, próbując wyprosić młodego mężczyznę z pojazdu. Ten uruchomił silnik i ruszył do tyłu z otwartymi drzwiami i jego właścicielem trzymającym się pojazdu. Po przejechaniu kilku metrów samochód się zatrzymał, po czym ruszył do przodu, wówczas mężczyzna, który trzymał się samochodu upadł na parking, a pojazd odjechał" - tłumaczył policjant.

Reklama

Pokrzywdzony zgłosił sprawę funkcjonariuszom z Kobyłki, którzy szybko namierzyli sprawcę tej kradzieży. "29-latek zjechał skradzionym wcześniej samochodem z ulicy i wjechał w zarośla. Próbował jeszcze uciekać pieszo, policjanci szybko go jednak zatrzymali" - przekazał.

Samochód niestety, mocno ucierpiał. M.in. urwana została osłona pod silnikiem, odpalony został również szereg poduszek powietrznych. Koszty naprawy będą wysokie.

Podczas zatrzymania okazało się, że mężczyzna był pod wyraźnym wpływem alkoholu. "Badanie wykazało u niego ponad 2 promile alkoholu w organizmie" - podał.

29-latek po wytrzeźwieniu został przesłuchany i usłyszał dwa zarzuty, w tym dokonania rozboju przy kradzieży wartej 85 tys. złotych oraz prowadzenia pojazdu mechanicznego w ruchu lądowym w stanie nietrzeźwości. "Przy czym dokonał tego będąc wcześniej prawomocnie skazanym wyrokiem sądu za czyn podobny" - dodał.

Decyzją sądu podejrzany został aresztowany na trzy miesiące. Za zarzucane mu czyny może grozić do 12 lat więzienia.

PAP/INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy