Znakomity aktor i fan motoryzacji. Zginął w wypadku
10 lipca mija 45 rocznica śmierci Bogumiła Kobieli. Ten znakomity aktor był również wielkim miłośnikiem motoryzacji. Jego kariera została przerwana przez tragiczny wypadek samochodowy.
W roku 1969 na polskich drogach dominowały Syreny, posiadanie Warszawy było już oznaką wyższego statusu społecznego, a Fiat 125 był absolutną nowością. Kobiela był jednak znanym aktorem, jak byśmy to powiedzieli dzisiaj "celebrytą". A, że przy tym był fanem motoryzacji to poruszał się po drogach białym BMW 1600.
2 lipca 1969 roku pogoda była podobna jak dzisiaj. Było duszno i gorąco, a przy tym przez kraj przetaczały się ulewy. Jedna z nich nawiedziła okolice Bydgoszczy. Jadący trasą nr 25 Bogumił Kobiela dostrzegł stojącą w deszczu dwójkę autostopowiczów. Postanowił im pomoc, zatrzymał się, by ich zabrać.
Wkrótce potem białe BMW 1600, w którym podróżowała jeszcze żona Kobieli, dojechało do Buszkowa. W miejscowości tej droga zakręca o 90 stopni w prawo. Może było za szybko, a może na drodze było za dużo wody? Tego się nie dowiemy. W każdym razie samochód wyniosło na pas do jazdy w przeciwnym kierunku. Pas, którym jechał autobus marki Jelcz.
Doszło do czołowego zderzenia, a jego impet przyjął na siebie Kobiela. Jadąca z przodu żona aktora miała "tylko" złamaną rękę i rozcięte czoło. Autostopowiczom nic się nie stało, podobnie jak kierowcy autobusu. Kobiela zdołał wyjść z rozbitego BMW, ale stracił przytomność. W stanie zapaści został odwieziony do szpitala w Bydgoszczy, gdzie okazało się, że aktor w wypadku doznał pęknięcia śledziony i krwotoku wewnętrznego.
Obrażenia bezpośrednio zagrażały życiu, dlatego podjęto decyzję o przewiezieniu rannego do kliniki w Gdańsku. Tam Kobiela przeszedł dwie operacje. Podczas drugiej doszło do zatrzymania akcji serca, reanimacja się nie powiodła. Bogumił Kobiela zmarł 10 lipca 1969 roku, osiem dni po wypadku.
Zakręt w Buszkowie do dziś cieszy się złą sławą i to nie tylko z powodu wypadku Bogumiła Kobieli. 28 czerwca 1988 roku miał tam wypadek Krzysztof Krawczyk. Piosenkarz po latach opowiadał, że po prostu zasnął za kierownicą Fiata 125p. Doznał poważnych obrażeń (m.in. połamane kości twarzy), podobnie jak jadący z przodu syn piosenkarza. "Tylko" ze wstrząsem mózgu z wypadku wyszła jadąca z tyłu żona Krawczyka.
Ludowe podania głoszą, że Buszkowie miały miejsce jeszcze inne wypadki, tam miał się rozbić samochód prowadzony przez ciężarowca Waldemara Baszanowskiego (w tym wypadku zginęła jego żona), tam miał mieć miejsce wypadek samochodu z Ireną Santor, w którym zginęła piosenkarka Ludmiła Jakubczak. To jednak tylko podania, oba wypadki wydarzyły się w innych miejscach.
Dzisiaj zakręt w Buszkowie jest zabezpieczony barierami energochłonnymi, stoi tam również ograniczenie prędkość do 40 km/h. Mimo tego, wciąż zdarzają się kolizje i wypadki, na szczęście już nie tak tragiczne.