Zimowa jazda Polaków

Zima. Ulubiona pora roku, dla narciarzy, ale czy poza niewątpliwymi przyjemnościami płynącymi z jazdy na nartach zima oferuje coś jeszcze? (*)

Owszem. Sporą ilość utrudnień dla kierowców.

Tegoroczna zima, jako iż bardziej ostra niż zazwyczaj, szczególnie dała się we znaki kierowcom. Widziałem przypadki zlekceważenia niskiej temperatury, które kończyły się unieruchomieniem samochodu, a czasami wizytą w warsztacie.

A dlaczego? Bo ludzie zapominają o zamarzającym płynie chłodniczym , który potrafi uszkodzić pompę, a w ekstremalnych warunkach rozerwać blok silnika, zapominają również o tak prozaicznych rzeczach jak akumulator, świecie żarowe w dieslu, zimowy płyn do spryskiwaczy itp.

Reklama

No, ale nie o tym chciałem pisać. Każdy, kto choć trochę interesuje się motoryzacją na pewno wie, że takich rzeczy należy unikać i co robić, aby nasz samochód zawsze mógł rankiem zawieźć nas do pracy i gdzie sobie tylko chcemy.

Ale co jest najsłabszym podzespołem w samochodzie? Człowiek.

Jak zapewne wielu z nas zauważyło, zimą przybywa sporo specjalistów od driftingu. Nie piętnuję tego, bo sam chętnie korzystam ze śniegu i hamulca ręcznego, aby się trochę poślizgać, ale wszystko w granicach zdrowego rozsądku. Chodzi mi tutaj raczej, aby uświadomić tej nieświadomej części młodych kierowców (sam się jeszcze do nich zaliczam), że fakt iż potrafią na śniegu samochód ojca wprowadzić w poślizg, a następnie wyprowadzić, nie znaczy, że w każdych warunkach dadzą sobie radę.

Widuję rzesze kierowców, którzy w zimę jeżdżą bez żadnego szacunku dla zakrętów, tak jakby mieli przyczepność taką samą, jak na suchym asfalcie.

Na czym polega ślizganie się na śniegu? Na śniegu można bardzo łatwo zerwać przyczepność na tylnej osi samochodu. Potrzebne nam będzie do tego jakiś nieużywany kawałek parkingu i samochód ze sprawnym hamulcem ręcznym. Ruszamy powoli i ostrożnie, wbijamy drugi bieg, rozpędzamy się do około 20-30km/h, następnie bierzemy dość ostry zakręt i jednocześnie zaciągamy na chwilę hamulec ręczny. Tym samym blokujemy tylne koła samochodu, które całkowicie tracą przyczepność na śniegu i rozpoczynamy kontrolowany poślizg, potem tylko kontrujemy kierownicą, delikatnie przy tym operując gazem i zabawa naprawdę świetna.

Tylko, że rzeczywistość na drodze wygląda całkiem inaczej. Wcale nie prawdą jest, że zimowe opony zapewnią nam przyczepność w każdej sytuacji. Gdyby kierowcy wiedzieli, jak bardzo się mylą twierdząc, że tak jest, to zapewne większość z nich nie wsiadłaby do samochodu w czasie zimy.

Więc uświadamiam was, że nawet posiadając 4 zimowe opony wielce prawdopodobne jest wpadnięcie w poślizg na zakręcie, a nawet na prostej drodze. Różnica między poślizgiem kontrolowanym na parkingu, a niekontrolowanym na prawdziwej drodze jest spora.

Po pierwsze. Jeżeli ślizgamy się dla zabawy, to wiemy na 100% w którą stronę ucieknie nam tył samochodu i jesteśmy na to przygotowani. O wpadnięciu w poślizg na prawdziwej drodze nikt Cię nie powiadomi. Samochód może bez większej przyczyny zacząć kręcić piruety. Co wtedy? Wtedy należy wykorzystać wiedzę zdobytą podczas kontrolowanych poślizgów na parkingu. Szybko orientujemy się w która stronę ucieka nam tył pojazdu, pod żadnym pozorem nie naciskamy hamulca ani nie dodajemy gazu, to tylko pogorszy naszą sytuację. Delikatnie ujmujemy gazu i zaczynamy kontrować delikatnie i nie nerwowo, aż wyprostujemy samochód.

Tak wygląda teoria, a jak w praktyce? W praktyce zapewne większość z nas spanikuje i wdusi hamulec w nadziei, że szybko zatrzymamy samochód, co okaże się dla nas zgubne, ponieważ nie mamy wtedy żadnej kontroli nad samochodem i możemy uderzyć w cokolwiek. Wpadnięcie do rowu to wtedy jeden z najbardziej optymistycznych scenariuszy. Niestety, ale trzeba trochę poćwiczyć również opanowanie, bo bez tego ani rusz.

A teraz napiszę, co zrobić, aby uniknąć takiej sytuacji. W zimę trzeba z bardzo wielkim szacunkiem podchodzić do zakrętów i mieć oczy wszędzie, a szczególnie sprawdzać, po czym się jedzie. Najlepiej co parę kilometrów zerknąć w lusterko i ostro nacisnąć hamulec. Wtedy orientujemy się, po czym jedziemy. Jeżeli zadziałają nam ABS-y, to możemy być pewni, że to po czym jedziemy na pewno nie jest zbyt przyczepne i potencjalnie możemy wpaść w poślizg. Należy wtedy zmniejszyć prędkość, w miarę możliwości używać jak najmniej hamulców, ostrożnie wchodzić w zakręty i unikać gwałtownych ruchów kierownicą. Przed zakrętami najlepiej hamować silnikiem, przy pomocy skrzyni biegów, bo paradoksalnie daje ona większą skuteczność niż używanie hamulca roboczego.

Jak hamujemy skrzynią? Bardzo prosto. Wrzucamy bieg, albo i nawet dwa niżej i nie dodając gazu powoli i z czuciem puszczamy sprzęgło do momentu, w którym zaczyna łapać. Samochód wtedy wkręci się na wysokie obroty, sprzęgło zacznie nam lekko wibrować, a samochód gwałtownie zwalniać. Myślę, że te rady powinny pomóc chociaż niektórym, a na pewno powinny być podawane na wykładach na prawo jazdy.

(*) List do redakcji

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: poślizg | jazda | zima
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy