Zdjęcie śmierci...

W ostatnich latach coraz popularniejszy staje się tzw. "monitoring wizyjny".

Pod tą skomplikowaną nazwą kryją się po prostu montowane w miastach kamery, które przekazują obraz do centrum, w którym dyspozytorzy pracują przez 24 godziny na dobę.

Cel montowania kamer jest oczywiście jeden - zwiększenie bezpieczeństwa. Dzięki przekazywanemu "na żywo" obrazowi, osoba dyżurująca nie musi czekać na zgłoszenie przestępstwa czy wypadku drogowego, ale ma o nim informację natychmiast. Dzięki temu bez zwłoki może wysłać na miejsce zdarzenia odpowiednie służby, czy to ratownicze czy też porządkowe.

Taki system działa np. w centrum Warszawy i, zgodnie z informacji policji, udało się dzięki niemu zatrzymać (często na gorącym uczynku) wielu sprawców poważnych lub mniej poważnych przestępstw. Obraz z kamery stanowi niepodważalny dowód w sądzie, ponadto w spornych przypadkach dotyczących np. kolizji czy wypadków drogowych pozwala ustalić sprawcę i poszkodowanego.

I chociaż niektórym ludziom nie podoba się życie "w domu Wielkiego Brata" (uważają kamery za ograniczanie prywatności i swobód obywatelskich), to zalety monitorowania ulic niewątpliwie przewyższają ewentualne niedogodności.

Załączone zdjęcie zostało uchwycone właśnie przez kamerę miejskiego monitoringu.

Starsza kobieta jadąca mercedesem nie zauważyła czerwonego światła. Ominęła samochód, który zatrzymał się przed przejściem i jadąc z dużą prędkością potrąciła pieszego... Efekt widzimy na zdjęciu...

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: kamery
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy