Zderzenie samochodu rajdowego z cywilnym. 3 osoby ranne

W sobotę trwała zażarta walka na odcinkach specjalnych kolejnego rajdu Żubrów. W tym roku, obyło się - na szczęście - bez poważnych wypadków.

W sobotę trwała zażarta walka na odcinkach specjalnych kolejnego rajdu Żubrów. W tym roku, obyło się - na szczęście - bez poważnych wypadków.

Niestety, pogotowie nie miało w tym dniu wolnego... Na drodze przebiegającej w pobliżu trasy rajdu doszło do niecodziennego zdarzenia. Prowadzony przez 31-letniego kierowcę z Bochni samochód w specyfikacji rajdowej honda civic type R zderzył się czołowo z jadącym z naprzeciwka fordem galaxy. W wypadku ranni zostali kierowca forda oraz kierowca i pilot - "rajdówki". Tego ostatniego przetransportowano do szpitala w Sosnowcu śmigłowcem Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. Kierujący obu samochodami karetkami zostali odwiezieni do szpitali w Bochni i Krakowie.

Reklama

Co ciekawe, załoga uczestnicząca w zdarzeniu nie brała udziału w Żubrach. Jak więc doszło do tego wypadku? Ze wstępnych danych policji wynika, że kierowca przygotowanej do rajdów hondy, na łuku drogi zjechał na przeciwny pas ruchu (ściął zakręt) i doprowadził do zderzenia.

Osobom nieobeznanym w tematyce rajdowym spieszymy wyjaśnić, że załoga najprawdopodobniej "ćwiczyła" przed kolejną rajdową imprezą na mało uczęszczanych drogach publicznych. Kierowcy rajdowi dość często dopuszczają się tego grzechu. Oczywiście nie trzeba tłumaczyć, że zabezpieczenie trasy ogranicza się do 2-3 ludzi, którzy informują się przez CB czy droga jest "czysta".

Dalecy jesteśmy od wybielania kierowcy hondy - szarża po publicznych drogach zawsze wymaga potępienia. Ta sytuacja stwarza jednak okazję do dyskusji na temat polskiego sportu samochodowego. Na treningi z prawdziwego zdarzenia, zamknięcie drogi, wynajęcie karetki i ludzi od zabezpieczenia stać w Polsce jedynie kilku zawodników z pierwszych stron gazet.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: samochody rajdowe | samochód rajdowy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama