Zarobił 42 mld dolarów. Jeździ 20-letnim "złomem"...

Początek maja to ważna data dla wszystkich miłośników szwedzkiej motoryzacji. W tym roku mija równe dwadzieścia lat od zakończenia produkcji najpopularniejszego modelu Volvo - serii 200.

Auto pojawiło się w ofercie szwedzkiej marki w sierpniu 1974 roku, jako następca równie kanciastego modelu 140. Samochód zaprojektowano zgodnie z klasycznymi wzorcami - umieszczony wzdłużnie z przodu silnik (cztero- lub sześciocylindrowy) napędzał koła tylnej osi.

Szwedzi nie byliby jednak sobą, gdyby przy projektowaniu karoserii nie przykładali szczególnej uwagi do kwestii zabezpieczenia pasażerów przed skutkami wypadków. To właśnie pedantyczna dbałość o bezpieczeństwo poskutkowała wprowadzeniem charakterystycznych ogromnych zderzaków i grubych, niemalże "pancernych", drzwi.

Reklama

Starania inżynierów nie poszły na marne. Gdy Amerykańska Agencja Bezpieczeństwa Ruchu (NTHSA) zaczęła przeprowadzać testy zderzeniowe samochodów, wyniki Volvo serii 200 były tak dobre, że wykorzystano je do opracowania nowych przepisów dotyczących bezpieczeństwa aut, które miały od tej chwili obejmować wszystkie nowe pojazdy trafiające na amerykański rynek.

Wkład serii 200 w rozwój motoryzacji nie ogranicza się jednak wyłącznie do zwrócenia uwagi na kwestię bezpieczeństwa. W 1976 roku inżynierowie Volvo prowadzili prace nad zmniejszeniem emisji do atmosfery szkodliwych substancji poprzez zastosowanie katalizatora. W toku prac ustalono, że redukcja toksyczności spalin możliwa jest wyłącznie dzięki ścisłej kontroli mieszkanki paliwowo-powietrznej. Genialnym szwedzkim wynalazkiem okazała się - zastosowana w tym aucie po raz pierwszy - sonda lambda - nieodłączny element wyposażenia każdego współczesnego pojazdu.

Zasługą Volvo serii 200 jest też niewątpliwie upowszechnienie nadwozia typu kombi, które przez lata zarezerwowane było w zasadzie wyłącznie dla terenówek. Około 1/3 z ogólnej liczby sprzedanych pojazdów stanowiły modele pięciodrzwiowe, które zapewniały nabywcom przestrzeń ładunkową o objętości aż 1,2 m sześciennego!

Większość egzemplarzy modelu 240 wyposażona była w benzynowe silniki o pojemności od 2,0 l do 2,3 l. Tak zwane "redblocki" (od koloru w jaki malowano skrzynię korbową) zasłynęły nie tylko wysoką kulturą pracy ale też niezawodnością. Odpowiednio serwisowane bez większych problemów pokonywały dystans pół miliona kilometrów. W ofercie były też wolnossące diesle (produkcji Volkswagena) oraz - zarezerwowane dla luksusowych odmian 260 - benzynowe V6 opracowane przy współpracy z Peugeotem i Renault.

Oprócz stylistyki - na tle konkurencyjnych pojazdów - Volvo 200 wyróżniało się też układem napędowym. Wiele egzemplarzy wyposażonych było w ręczne, czterostopniowe skrzynie biegów z nadbiegiem, który - bez użycia sprzęgła - włączało się przyciskiem na lewarku zmiany biegów (o jeździe w trybie overdrive informowała specjalna kontrolka).

Seria 200 przetrwała w ofercie szwedzkiego producenta przez 19 lat. Ostatni egzemplarz wyjechał z fabryki 5 maja 1993 roku. Ostatecznie wyprodukowano aż 2 862 573 egzemplarze "dwusetki", z czego 177 402 w luksusowej odmianie "260".

Mimo że od zakończenia produkcji mija właśnie dwadzieścia lat, wiele samochodów nie tylko przetrwało próbę czasu, ale wciąż wykorzystywana jest przez właścicieli w charakterze pojazdów do codziennego użytku. Jedną z osób traktujących swoje Volvo w taki właśnie sposób jest np. Ingvar Kamprad - założyciel sieci sklepów Ikea.

Twórca finansowego imperium, którego wartość wyceniana jest dziś na 42 mld dolarów, porusza się na co dzień modelem 240 z 1993 roku wychwalając jego bezawaryjność. Jedna z anegdot dotyczących powstawania oferowanych przez Ikeę mebli mówi nawet o tym, że projektanci dostali za zadanie zaprojektowanie ich w taki sposób, by mieściły się w bagażniku słynnego Volvo...

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy