Wziął 600 tys. zł na sprowadzenie aut. Nie sprowadził

W 8 do 7 lat więzienia obniżył w czwartek Sąd Apelacyjny w Białymstoku wyrok wobec mężczyzny oskarżonego o oszustwa związane z handlem samochodami z zagranicy. Zarzucono mu, że wziął w sumie 600 tys. zł zaliczek od 15 osób, a aut nie sprowadził i nie oddał pieniędzy.

Wyrok jest prawomocny.

Skazany jest z zawodu mechanikiem samochodowym. W okolicach Barczewa (woj. warmińsko-mazurskie) prowadził (w imieniu żony, na którą zarejestrowana była działalność) warsztat samochodowy. Zajmował się też sprowadzaniem aut z zagranicy do Polski.

Z aktu oskarżenia wynikało, że jego klientami były najczęściej osoby, które znał osobiście lub znajomi tych znajomych. Mężczyzna miał brać od nich zaliczki, ale samochodów nie sprowadzał, pieniędzy też nie zwracał. Tłumaczył się przejściowymi trudnościami biznesowymi lub rodzinnymi. Znaczna część pokrzywdzonych zaczęła zgłaszać się na policję, gdy usłyszała w mediach o podobnych przypadkach.

Reklama

W śledztwie mężczyzna twierdził, że nie było zamiaru oszustwa, bo był pewien, że będzie w stanie wywiązać się z zobowiązań. Mówił, że wpadł w kłopoty finansowe, gdy został przez partnerów w Niemczech oszukany na 120 tys. euro, a zaliczki na samochody przeznaczył na bieżące funkcjonowanie firmy.

Kilka miesięcy temu Sąd Okręgowy w Olsztynie uznał jego winę i nieprawomocnie skazał go na 8 lat więzienia. Wziął pod uwagę liczbę osób pokrzywdzonych, skalę ich roszczeń i to, że nowe zobowiązania były zaciągane po to, by spłacać wcześniejsze. Sąd orzekł też o obowiązku naprawienia szkody tym osobom, które nie dochodziły wcześniej swych roszczeń w postępowaniu cywilnym bądź gospodarczym.

W uzasadnieniu wyroku sąd I instancji zwrócił uwagę, że oskarżony z łatwością zdobywał pieniądze od klientów przekonanych o jego wiarygodności, również finansowej, i wykorzystał przy tym zaufanie, które miał u znajomych z racji wcześniejszej, dobrej współpracy. Sąd przyjął też, że oskarżony, działający w ten sposób przez kilka lat, miał pełną świadomość, że nie będzie w stanie wywiązać się z zawartych umów, ale mimo to zawierał kolejne i przyjmował zaliczki na rzekomo sprowadzane samochody. Na wymiar kary wpłynęły też wcześniejsze wyroki za podobne oszustwa.

Sąd odwoławczy uznał w czwartek, iż właściwą karą jest nie 8, a 7 lat więzienia.

Jak mówiła w uzasadnieniu wyroku sędzia Nadzieja Surowiec, nie ma wątpliwości, iż doszło do oszustwa, ale sąd uznał za zasadny zarzut rażącej niewspółmierności kary. Jak przypomniała, kara 7 lat więzienia była uzgodniona przez strony, kiedy podjęto w I instancji próbę zakończenia procesu bez przeprowadzania rozprawy. Jednak do tego nie doszło i sprawa była rozpatrywana w normalnym trybie.

"W konsekwencji wymierzono karę ośmiu lat pozbawienia wolności. Sąd (apelacyjny - PAP) uznał, że kara siedmiu lat pozbawienia wolności jest karą współmierną, wystarczającą do osiągnięcia swych celów" - mówiła sędzia Surowiec.


PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy