Wulgarna bogini seksu

Chevrolet corvette nigdy nie był zbyt dobrym samochodem.

Wóz miał kiepskie hamulce, był ciasny i brał zakręty niczym suwnica szynowa... Wszystkie te wady nie przeszkodziły mu jednak w podbiciu serc milionów fanów motoryzacji na całym świecie.

Gdy auto pojawiło się na rynku w 1953 roku kształt wykonanego z tworzyw sztucznych nadwozia przyciągał wzrok facetów bardziej, niż pośladki Marilyn Monroe. Model sting ray, który zaprezentowano dziesięć lat po debiucie pierwszej serii do dziś uchodzi za niedoścignioną, choć nieco wulgarną, bogini seksu na kołach.

Samochód ten od lat znajduje się na szczycie listy marzeń wielu maniaków. Właśnie ten model stanowił inspirację dla Szweda nazwiskiem Bo Zolland, który postanowił przenieść ociekające seksem linię corvetty na... wodę.

W rezultacie powstał projekt niepowtarzalnej łodzi motorowej.

Jeżeli zapragniecie mieć takie cacko na swoim prywatnym nabrzeżu, łódź z chęcią wykona dla was szwedzka firma Strand-Craft.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Chevrolet
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy