Typowy motocyklowy kozak...

Podróżując latem po Europie spotkaliśmy na swej drodze wielu motocyklistów. Jeżdżą szybko, to oczywiste, ale bez szaleństw.

Gdy na parkingu (stacji benzynowej, przydrożnym barze) zdejmą kaski, widać, że są to ludzie zazwyczaj już życiowo ustatkowani, często o posiwiałych skroniach. Może to jest właśnie powód, że prowadząc motocykl, kierują się zdrowym rozsądkiem. U nas... Cóż, wiadomo, bywa różnie.

Wśród rodzimych motocyklowych kozaków coraz powszechniejsza staje się na przykład moda na podginanie tablic rejestracyjnych. Na specjalistycznych forach krąży na ten temat sporo żarcików. Niektórzy twierdzą, że zabieg ten poprawia aerodynamikę maszyny, zdaniem innych, podgięta tablica działa jak statecznik, ułatwiający jazdę na jednym, tylnym kole...

Reklama

Prawda jest bardziej prozaiczna i mniej zabawna: podginanie dolnej części tablicy rejestracyjnej jest sposobem, który ma utrudnić identyfikację piratów na dwukołowcach, zarejestrowanych przez fotoradar. Zaginanie tablic jest wykroczeniem, ściganym i karanym przez policję, która zatrzymuje "pomysłowym" motocyklistom dowody rejestracyjne.

Niestety, wydaje się, że jest to walka z wiatrakami. Czy nie skuteczniejsze byłoby zwiększenie montowanych na motocyklach tablic, na przykład do rozmiarów obowiązujących w Niemczech lub wykonywanie ich z nie poddającego się zginaniu tworzywa sztucznego, zamiast z plastycznej blachy?

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy