To nie mandaty, to haracz

Podróżując po polskich drogach coraz częściej odnosimy wrażenia, że mimo zakrojonych na szeroką skalę akcji i kampanii społecznych, policja zupełnie nie daje sobie rady z natężeniem ruchu i... głupoty.

Miejsca przeprowadzania kontroli wydają się być dobierane przypadkowo lub z nastawieniem wyłącznie na zysk. Zdarza się nawet, że patrole, zamiast upłynniać ruch, przyczyniają się do tworzenia zatorów...

Ostatnio jeden z naszych redakcyjnych kolegów kilkakrotnie przemierzał popularną "zakopiankę" z Krakowa do Skomielnej Białej, jeździł drogami w okolicach Jordanowa, Rabki Zdrój, Myślenic i Mszany Dolnej, przejeżdżając łącznie ok. 450 km. Efekt: Jeden napotkany patrol policyjny, ukryty za mostem przed Myślenicami. Świetne miejsce na "suszenie", o ile policjanci nie palą w tym czasie papierosów lub nie rozmawiają, przepuszczając dziesiątki szybko jadących aut, w tym wiele o kondycji radzieckiego czołgu po szturmie na Berlin.

Kolejny przykład, zaobserwowany przez naszego znajomego: weekend - autostrada A4, zwężenie przed Katowicami od strony Opola. Ograniczenie prędkości do 110 km/h, przechodzące w kolejne - do 80 km/h. Droga zwęża się tam do dwóch pasów (bez pobocza), a kolejny znak oznajmia, że maksymalnie jechać tu można 50 km/h (tak, to wciąż autostrada)!

Reklama

Samo ograniczenie wydaje się być zrozumiałe, biorąc pod uwagę fakt, że na tym odcinku prowadzone są prace budowlane. Uważać trzeba na drogowców oraz ciężki sprzęt. Szkoda tylko, że tak samo jest w weekend, kiedy nikt tam nie pracuje i nie ma możliwości spotkania tam betoniarki, walca, czy człowieka. No, może poza policjantami drogówki, którzy do "suszenia" upodobali sobie właśnie to miejsce. Jadący ok. 80 km/h kierowcy na widok patrolu stają na pedale hamulca, a efekt jest taki, że zamiast upłynniać ruch, policjanci przyczyniają się do powstawania zatorów czy stłuczek.

"Mniej suszcie, więcej kontrolujcie" - z taką kampanią, adresowaną do policji, powinno wystartować społeczeństwo. Może lepiej skierować więcej policjantów do akcji polegających na obstawianiu dyskotek i wyłapywaniu młodych, narowistych, często pijanych kierowców, odwożących po siedmiu swoich znajomych naraz?

Takie akcje były przeprowadzane, niestety, jak widać, wciąż jest ich za mało. Podobnie sprawa wygląda z patrolami na lokalnych drogach, gdzie roi się od pijanych traktorzystów, kamikadze w rozlatujących się samochodach, kilkuletnich dzieci na motorowerach, nastolatków na quadach i trzynastoletnich operatorów maszyn rolniczych.

Może nadszedł już czas, by policja zmieniła swoją taktykę w walce o zapewnienie większego bezpieczeństwa na drogach? Przeciwnicy są wciąż ci sami: głupota, brawura, alkohol, prędkość - dokładnie w takiej kolejności....

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: policja | mandaty | haracz
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy