Te wstrętne pedały

Przekleństwem Toyoty stały się pedały.

Najpierw w czterech milionach samochodów tej marki w Stanach Zjednoczonych trzeba było wymienić dywaniki podłogowe, bo z powodu ich wadliwej konstrukcji (tak, tak - dywaniki też są konstruowane), mogło się zdarzyć, że gdy kierowca zdejmie nogę z pedału gazu, tenże pedał zahaczy o wykładzinę i samochód nie będzie zwalniać, a nawet może zacząć w sposób niekontrolowany przyspieszać.

Teraz okazało się, że pedałom przeszkadza zbyt duże tarcie. Może ono powodować, że pedał, jak poinformowała Toyota, po zwolnieniu nacisku może zbyt długo wracać do pozycji spoczynkowej, a w najgorszym przypadku pozostanie częściowo wciśnięty.

Reklama

Problem może dotyczyć 2,3 mln pojazdów w USA i 1,8 mln w Europie. Ich nabywcy zostaną wezwani do serwisów w celu sprawdzenia i ulepszenia feralnych mechanizmów.

Najnowsza wpadka budzi spore zainteresowanie mediów, ale najważniejsze, czy i jak wpłynie na reputację japońskiego giganta wśród szerokich rzesz zmotoryzowanych...

Wystarczy, że telewizja pokaże muchę utopioną w butelce popularnego napoju chłodzącego, a jego producentowi natychmiast na łeb na szyję lecą wskaźniki sprzedaży. Aby się ratować, musi wydać ogromne pieniądze na zabiegi, przywracające wiarygodność w oczach konsumentów. Wystarczy, że wścibscy dziennikarze za pomocą ukrytej kamery pokażą warunki higieniczne w jakichś zakładach mięsnych, a klienci od razu przestają kupować wyroby tej marki.

W motoryzacji jest zupełnie inaczej. Tu poglądy są zdecydowanie bardziej utrwalone. Spece od PR mogą wychodzić ze skóry, ale dla domorosłych znawców fiat pozostanie badziewnym samochodem "na F". Można udowadniać, że mercedes, jeśli chodzi o jakość, mocno obniżył loty, a i tak dla milionów miłośników czterech kółek pojazdy spod znaku gwiazdy będą synonimem niedoścignionej niemieckiej solidności i trwałości.

Ludzie wiedzą swoje, dlatego Toyota w powszechnej opinii wciąż będzie postrzegana jako producent superniezawodnych, choć nieco nudnawych aut. I żadne szwankujące pedały tej opinii zapewne nie zmienią. Ba, ostatnia akcja serwisowa Japończyków, jako dowód odpowiedzialności i troski o użytkowników samochodów, paradoksalnie może nawet poprawić ich notowania.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy