Szybko, szybciej, awaria?
Producenci samochodów coraz szybciej zaspokajają nasze samochodowe potrzeby.
Rozwój technologii sprawia, że coraz mniej czasu zajmuje im zaprojektowanie i wprowadzenie nowego modelu do produkcji. Wszechobecny pośpiech i wymóg oszczędności mają niestety negatywny wpływ na jakość i awaryjność nowych modeli.
Obecnie nikogo nie dziwią coraz częstsze informacje, których głównym bohaterem jest producent X, wzywający do warsztatów tysiące swoich modeli w celu usunięcia mniej lub bardziej groźnych usterek. Często można by ich uniknąć, gdyby tylko nie ten pośpiech...
Najczęściej jednak są to niewielkie i stosunkowo niegroźne defekty. Szybkie ich usunięcie pozwala producentowi zachować dobry wizerunek i uchronić użytkowników przed niepotrzebnymi problemami.
Czasami jednak sytuacja wymyka się spod kontroli. Czy ktoś pamięta jeszcze kilkanaście wypadków Fordów Explorerów spowodowanych wadliwymi oponami? Albo nieprzewidywalne zachowanie Audi TT na drodze? W przypadku "tetetki" nie tylko pośpiech okazał się zgubny, ale co gorsza, troska stylistów o nieskazitelną linię tyłu... Tłumaczyli oni, że spoiler - niezbędny dla dociążenia tylnej osi przy wysokich prędkościach - "niszczy" zaokrąglony tył samochodu (sic!).
Skoro producenci na każdym kroku zapewniają klienta, ze ich samochody najlepiej zaspokajają potrzeby konsumentów, dlaczego coraz mniej uwagi poświęcają jakości i niezawodności? Wynikałoby z tego, że nabywcy nie oczekują samochodów godnych zaufania i niezawodnych... Czyżby?!
(filip_o)