Syrenka Betsy

Jestem 25-letnim Lublinianinem, miłośnikiem, entuzjastą i pasjonatem pojazdów zabytkowych. Mój ulubiony okres w dziejach automobilizmu to lata pięćdziesiąte, szczególnie dekada 1945-1955 w motoryzacji amerykańskiej. Jako, że na Buick'a, Cadillac'a czy Chewrolet'a mnie nie stać, upodobałem sobie auto rodzimej produkcji, które swoją konstrukcją, kształtem i stylistyką "tkwi po uszy" w latach pięćdziesiątych. Jest to poczciwa polska SYRENA! Auto najbardziej wyśmiewane i niedoceniane, a przecież nie słusznie gdyż odegrało w swoim czasie ogromną rolę w procesie zmotoryzowania naszego kraju.

Jestem 25-letnim Lublinianinem, miłośnikiem, entuzjastą i pasjonatem pojazdów zabytkowych. Mój ulubiony okres w dziejach automobilizmu to lata pięćdziesiąte, szczególnie dekada 1945-1955 w motoryzacji amerykańskiej. Jako, że na Buick'a, Cadillac'a czy Chewrolet'a mnie nie stać, upodobałem sobie auto rodzimej produkcji, które swoją konstrukcją, kształtem i stylistyką "tkwi po uszy" w latach pięćdziesiątych. Jest to poczciwa polska SYRENA! Auto najbardziej wyśmiewane i niedoceniane, a przecież nie słusznie gdyż odegrało w swoim czasie ogromną rolę w procesie zmotoryzowania naszego kraju.

Syrenka Betsy" align="center" enlarge="0" />
Na dzień dzisiejszy jestem posiadaczem dwóch Syrenek: modelu 105 S - rocznik '77, koloru białego oraz modelu 105 Lux - rocznik '83 (ostatni rok produkcji), koloru seledynowego. Pierwsza z nich spełnia obecnie rolę "dawcy części", drugą, zieloną normalnie eksploatuję.

Nabyłem ją w bardzo dobrym stanie od człowieka, który był jej pierwszym właścicielem. Mimo iż pojazd był świetnie utrzymany (garażowany, nie używany w zimie, na bieżąco serwisowany) postanowiłem go trochę odświeżyć i "rozweselić" poprzez zmianę oryginalnej barwy lakieru (kość słoniowa) na seledynową. Auto dostało nową blacharkę, konkretnie: nowe błotniki, progi, atrapę chłodnicy, drzwi, zostało solidnie zakonserwowane i pomalowane. Po za tym pojazd wymagał niewielkich zabiegów mechanicznych typu: regulacja gaźnika, wymiana świec, wymiana pewnych części zawieszenia, montaż nowego tłumika, itp., jak również drobnej kosmetyki nadwozia. Myślę tu o konieczności założenia idealnych "chromów", nowej tapicerki drzwi i sufitu, wymianie uszczelek gumowych, polerowaniu listew ozdobnych itd.

Reklama

Jeżdżę sobie swoją "Skarpetą" po Lublinie i okolicach od wczesnej wiosny do późnej jesieni, oczywiście tylko i wyłącznie w dni bezdeszczowe! Jedynie przez okres dwóch, trzech zimowych miesięcy, kiedy to na nasze ulice sypie się dużo soli, auto stoi nie używane w wynajętym garażu.

Jazda Syreną sprawia mi wiele przyjemności. Moja "Zippa" wywołuje uśmiech na twarzach innych kierowców i przechodniów. Często kiedy parkuję swoją zieloną "Betsy" podchodzą do mnie ludzie i opowiadają np.: o swoich przeżyciach związanych z Syreną, o kłopotach z częściami zamiennymi w latach '70, inni z nostalgią wspominają swój pierwszy w życiu samochód lub doradzają co i jak w praktyczny i tani sposób ulepszyć. Czasami zdarza się, że kilkuletnie dzieci dopytują się co to za pojazd i dlaczego tak "pierdzi"?

Z moją sympatią do Syren jest dokładnie tak samo jak w powiedzeniu, że apetyt rośnie w miarę jedzenia. Po wyremontowaniu i "wypicowaniu' auta z ostatniego rocznika, zapragnąłem znaleźć i odrestaurować Syrenkę z pierwszych lat produkcji seryjnej. Są to modele 100, 101 i 102, roczniki 1957-1963 posiadające silniki dwucylindrowe i drzwi otwierane "pod wiatr" - tzw. "kurołapy".

Niestety znalezienie takiej "Skarpety" w przyzwoitym stanie jest bardzo trudne. Oglądałem już kilka pojazdów, ale wszystkie były złomem nie nadającym się do remontu. Trudną sprawą jest też znalezienie wszelkich części, do tego samochodu, chociaż jestem pewien, że jest ich jeszcze bardzo dużo. Próbuję na wszelkie możliwe sposoby dotrzeć do mojej wymarzonej, zabytkowej Syreny. Dlatego pomyślałem sobie, że może któryś z internautów odwiedzających strony INTERIA.PL po lekturze mojego listu będzie w stanie mi pomóc. Przecież na pewno w wielu piwnicach, strychach, garażach leży cała masa nikomu nie potrzebnych, marnujących się detali, części, książek do tego pojazdu. Na pewno jeszcze w wielu wiejskich stodołach, komórkach i zagrodach stoi kilka dosyć "zdrowych Skarpet".

Bardzo proszę wszystkich, którzy chcą się pozbyć jakichś części, detali ozdobnych, literatury, informacji (lub całych pojazdów) dotyczących Syreny - modeli 100, 101, 102 o kontakt. Poszukuję również firm lub osób prywatnych chcących otoczyć niewielką opieką sponsorską moją zieloną Syrenkę-Betsy. Chętnie też wezmę udział w różnych imprezach, pokazach, zlotach, na których będę miał okazję pokazać swój pojazd innym, poznać ciekawych ludzi i podzielić się wrażeniami i doświadczeniami z jazdy tak cudownym wehikułem...

Zapraszamy do naszej galerii zdjęć różnych Syrenek, które podesłał nam Paweł.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy