"Sprzedam auto eksploatowane przez kobietę"

Czy samochody mają płeć? Owszem, Skoda to "ona", a Volkswagen "on", jednak takie rozróżnienie wynika wyłącznie z gramatycznego rodzaju słów określających wymienione marki.

Mimo to często dzieli się auta na"męskie" i "kobiece". Ale uwaga: przydanie konkretnemu pojazdowi etykietki "dla kobiet" może być niebezpieczne. Nawet jeżeli takie przeznaczenie sugeruje sam producent. Przekonaliśmy się o tym, testując Nissana Micrę, sygnowanego przez adresowane niewątpliwie do płci pięknej czasopismo ELLE.

"Jestem kobietą, ale takiego maluszka bym nie chciała. I wiem co to skrzynia cvt. I drażnią mnie teksty typu: mały samochód, to dla kobiet. Ja kocham krążowniki, takie jak audi A8" - napisała w komentarzu "ewela35".

Reklama

"Zdrowe podejście - chwali "torpeda" - Mam przyjaciółkę, która ucząc się do egzaminu jazdy po łuku nie mogła poradzić sobie malutkim pugiem 207, a moją volvicą zasuwała bezbłędnie aż miło. Sama pomyka teraz roverem 620 i bardzo dobrze sobie radzi i bardzo lubi ten samochód, w mieście też nigdy nie narzekała".

"Nie jestem gruba, ale lubię przestrzeń, nikt mnie nie przekona do skuli-dupki" - deklaruje "Mblomag".

Stereotypy są jednak nadal mocne, o czym świadczą inne opinie, najwyraźniej formułowane przez mężczyzn...

"wd40": "Najlepsze są ogłoszenia w stylu: sprzedam auto eksploatowane przez kobietę. Nie rozumiem, czy zarżnięty silnik, sprzęgło, skrzynia biegów, rozklekotane zawieszenie, brak ręcznego, pokrzywione felgi, poobijane zderzaki, ale za to w środku czyściutki i pachnący, mają zachęcić do kupna."

"mechanior" - "Dla kobity to tylko fiat lub jakaś toyota bo nie szkoda jak rozbije".

"Bos": "Bo kobiety to pierdoły, jak dostaną w rączki jakiś pojazd mechaniczny to zaraz go zniszczą, jedzie taka i zamiast patrzeć na drogę to pindraczy się w lusterku wstecznym, skrzynię biegów rozwali, bo nie wciśnie sprzęgła, albo przyrąbie w kogoś, bo akurat zobaczyła psiapsiółkę spacerującą po chodniku i na niej skupiła swą uwagę - bo przecież ma lepszą kieckę od niej".

"Tommy": "He he wiadomo kobiecie daj auto to tylko przed siebie pojedzie, ale jak przyjdzie naprawiać, to telefon do mężczyzny."

"Weteran": "Gąbki do naczyń testować a nie za motoryzację się brać. (...) Baba i auto = zagłada."

Zastanówmy się zatem, jaki powinien być, zgodnie z męskim myśleniem, idealny samochód dla kobiety.

Rozmiary? Tylko prosimy bez sprośnych żartów. Wóz nie może mieć zbyt dużych gabarytów. Z wnętrza kierowca, nawet mikrego wzrostu, musi dobrze widzieć, gdzie kończy się auto z przodu i tyłu. Wiadomo, baby nie umieją parkować "na lusterka", mają problemy z orientacją w przestrzeni. Dlatego tak dobrze czują się w samochodach, w których siedzi się wysoko, SUV-ach i crossoverach.

Nadwozie? Koniecznie w jasnych, pastelowych barwach. Kolor to przecież jedyne kryterium, według którego kobiety dzielą auta. Jakim jeździsz samochodem? Czerwonym.

Silnik? Im słabszy, tym lepiej. I tak baby nie umieją wykorzystać drzemiącej pod maską fury mocy. Powinien też mało palić. Właściwie nie wiadomo dlaczego...

Skrzynia biegów? Tu jest problem. Z jednej strony kobity nie mają podzielnej uwagi. Nie potrafią wykonywać jednocześnie dwóch czynności, na przykład obracać kierownicą i zmieniać biegów. Z tego punktu widzenia dobry jest automat. Jak jednak wytłumaczyć babie, że "D" to jazda do przodu, a "R" do tyłu?

Konstrukcja zawieszenia? Bez znaczenia. Baba i tak nie ma pojęcia, że w samochodzie jest coś takiego jak zawieszenie. A co dopiero mówić o odróżnieniu układu wielowahaczowego od belki skrętnej.

Bagażnik? Taki, żeby zmieściły się siatki z zakupami i ewentualnie dziecięcy wózek.

Elementy wyposażenia? Najważniejsze jest lusterko w osłonie przeciwsłonecznej. Koniecznie z oświetleniem, by baba, jak to określił zgrabnie "Bos", mogła "pindraczyć się" stojąc w korku. Klima... Niech będzie, chociaż kobiety nie umieją nastawić odpowiednio nawiewów i ciągle się przeziębiają. Spoconych jednak nie lubimy, więc im pomożemy. Te wszystkie nowoczesne bajery, asystenci zmiany pasa ruchu, aktywne tempomaty, asystenci parkowania... Niby przydatne, ale zbyt skomplikowane. Baba zaraz to zepsuje i potem martw się, człowieku.

Całą dyskusję o płci samochodów podsumowuje "Gomes": "Nie ma takiego czegoś i nigdy nie będzie, że samochody dzielą się na męskie i żeńskie. Samochody są i będą tylko męskie (...), bo kobiety do tego się nie nadają. Proste!"

Hm... Czy rzeczywiście ma rację?

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy