Sportowcy - złodzieje

Trzech polskich kajakarzy juniorów, uczestniczących w zgrupowaniu w Sabaudii niedaleko Rzymu, ukradło samochód i podczas szaleńczej jazdy po okolicy spowodowało wypadek.

Trzech polskich kajakarzy juniorów, uczestniczących w zgrupowaniu w  Sabaudii niedaleko Rzymu, ukradło samochód i podczas szaleńczej jazdy po okolicy  spowodowało  wypadek.

Do zdarzenia doszło w nocy z 18 na 19 lutego w Sabaudii na południe od Rzymu, gdzie polscy kajakarze przebywają na zgrupowaniu. Lokalne włoskie media poinformowały, że trzech młodych Polaków zostało aresztowanych przez karabinierów po tym, jak spowodowali wypadek jadąc ukradzionym fiatem pandą. Kobieta, prowadząca auto, w które uderzyli, trafiła do szpitala. Ranny został także jeden z polskich kajakarzy, który w chwili wypadku uderzył głową w szybę auta i doznał urazu oka.

W piątek rano jeden z zatrzymanych Polaków został skazany przez sąd w Latinie na 4 miesiące w zawieszeniu. Sprawa dwóch pozostałych, którzy nie ukończyli 18 lat, została skierowana do włoskiego sądu dla nieletnich. Odpowiedzą za kradzież pojazdu, prowadzenie bez prawa jazdy oraz nieudzielenie pomocy rannej osobie.

Reklama

Według wiadomości uzyskanych przez PAP, o całej tej sprawie nie został powiadomiony polski konsul w Rzymie. Jak nieoficjalnie wiadomo chodziło o to, aby temu incydentowi nie nadawać rozgłosu. Dlatego Polacy, przebywający w Sabaudii, nie skontaktowali się z placówką dyplomatyczną w Wiecznym Mieście.

Dlatego dopiero w środę konsulat z własnej inicjatywy podjął działania wyjaśniające. Konsulat ustalił, że sprawca wypadku, skazany na 4 miesiące w zawieszeniu, został zwolniony, a ranny kajakarz wyszedł ze szpitala. Wszyscy znajdują się pod opieką trenerów.

Jak poinformował PAP prezes Polskiego Związku Kajakowego Józef Bejnarowicz w zdarzeniu brało udział dwóch członków kadry narodowej juniorów w kajakarstwie klasycznym oraz jeden młody zawodnik, który przyjechał na zgrupowanie na koszt szkoły mistrzostwa sportowego. Wszyscy mają wrócić do kraju razem z kadrą 27 lutego.

"Mamy problem wychowawczy, nie sądziłem, że aż tak wielki. W sprawie incydentu docierały do mnie sprzeczne informacje. Nie dostałem jeszcze oficjalnego raportu od strony włoskiej i dlatego nie mogę podać nazwisk - powiedział PAP Bejnarowicz. - Ze wszystkimi uczestnikami zajścia spotka się Komisja Dyscyplinarna. Jeśli się potwierdzą zarzuty wyciągniemy najsurowsze konsekwencje"

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: złodziej | wypadek | złodziej
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy