Śmiertelny sekundowy sen!

Kończą się wakacje i tysiące zmotoryzowanych turystów wraca lub będzie wkrótce wracało samochodami z urlopowych wojaży, często dalekich. Ilu z nich nie dojedzie do celu, wskutek wypadków, spowodowanych zmęczeniem kierowcy?

Z badań, przeprowadzonych w Niemczech, wynika, że na tamtejszych drogach przyczyną prawie co czwartego wypadku z ofiarami śmiertelnymi jest właśnie przemęczenie osoby prowadzącej auto.

Według danych z raportu o bezpieczeństwie drogowym, w Polsce zmęczenie i zaśnięcie to przyczyna 22,2 proc. wszystkich wypadków. Analizy wykazują, że ryzyko jest najwyższe ok. godziny 3.00 nad ranem oraz ok. 15.00 po południu.

Kilka lat temu brytyjski magazyn "What Car?" za pomocą testów na specjalnych symulatorach udowodnił, że prowadzenie pojazdu w stanie zmęczenia może być równie niebezpieczne, co siadanie za kierownicą po wypiciu alkoholu.

Reklama

Sekundowy sen

Bardzo groźne jest zapadanie w tzw. "sekundowy sen". 40 proc. uczestników ankiety, przeprowadzonej przez serwis whatcar.com, przyznało się, że przynajmniej raz osobiście doznało tego zjawiska.

- Wracałem do Polski z Chorwacji. Po dziesięciu godzinach za kółkiem czułem już piasek w oczach, nie chciałem się jednak zatrzymywać - opowiada jeden ze znajomych kierowców. - Nagle, doskonale zapamiętałem tę chwilę, obraz w przedniej szybie się zamazał i jak przez mgłę zobaczyłem, że zjeżdżam na pobocze. Natychmiast otrzeźwiałem...

Niestety, nie wszyscy mają tyle szczęścia...

Wszystkie poradniki dla kierowców zalecają, by co 2-3 godziny robić kilkunastominutową przerwę w podróży i reagować na każdy przejaw zmęczenia. W życiu bywa jednak inaczej. Pośpiech, zwlekanie do ostatniej chwili z wyruszeniem w trasę powrotną, chęć jak najszybszego dotarcia do domu, przecenianie swojej kondycji, presja pasażerów, bywają często silniejsze od instynktu samozachowawczego. No i jedziemy. Jeszcze 100 km, jeszcze chociaż 50... Jeszcze pół godzinki i wtedy trochę odpocznę...

Jeszcze tylko kilkanaście km...

Ze statystyk wynika, że bardzo niebezpieczne są końcowe kilometry długiej podróży. Wiele osób zginęło niemal na ostatniej prostej przed celem.

- Kiedyś przejechałem jednym ciągiem 1200 km. Zostało mi nie więcej niż dwadzieścia. I wtedy poczułem, że nie dam już rady, że muszę się przespać. Pamiętałem o znajomych, którzy wracając samochodem z urlopu w Bułgarii zabili się dosłownie tuż przed bramą własnego domu. Dlatego zjechałem na parking przy stacji benzynowej i na ponad godzinę wyłączyłem silnik - opowiada jeden z kierowców.

Czy są sposoby na sen?

Niektórzy próbują oszukiwać organizm, pompując w siebie litrami kawę, napoje energetyczne. Inni starają się podtrzymywać ożywienie rozmawiając, podśpiewując itp. Jeszcze inni liczą na pomoc pasażerów, która bywa jednak zawodna, bo towarzysze podróże też przecież ulegają znużeniu.

Zjawisku "sekundowego snu" za kółkiem usiłują przeciwdziałać producenci samochodów.

Mercedes w modelach klasy E i S wprowadził system Attention Assist, który na podstawie 70 parametrów, m. in. odbiegających od normy ruchów kierownicy, rozpoznaje narastające zmęczenie kierowcy, ostrzegając przed nim sygnałami akustycznymi i optycznymi. Są też układy, które śledzą ruch powiek i gałek ocznych kierowcy. Alarmują, gdy dostrzegą coś niepokojącego. Czas jazdy kontrolują, sugerując przerwę na odpoczynek, niektóre nawigacje samochodowe.

Technika nigdy jednak w pełni nie zastąpi zdrowego rozsądku i poczucia odpowiedzialności.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Snow | sny | niebezpieczeństwo | kierowcy | śmiertelny
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy