"Rowerzyści są zakałą naszych dróg". Temat do dyskusji

Na jednej ze ścieżek rowerowych w Sopocie stanęło ograniczenie prędkości do 10 km na godzinę. Internauci wypowiadający się na fortach przeznaczonych dla zmotoryzowanych na ogół popierają tę decyzję.

Słuszny kierunek obrała nasza władza! Jak wiadomo, rowerzyści są zakałą naszych dróg. Spowalnia to to ruch, bezczelnie lawiruje między samochodami, grożąc zadrapaniem lakieru, wjeżdża nagle na przejścia dla pieszych, wprost pod maski aut. Zresztą już sama nazwa najważniejszego elementu układu napędowego rowerów - pedały - budzi w normalnych ludziach obrzydzenie.

Kierowcy cieszą się, że rząd, który bezustannie i coraz głębiej drenuje ich portfele, postanowił wreszcie sięgnąć również do kieszeni cyklistów. Wprowadzenie ograniczenia prędkości na ścieżkach rowerowych musi mieć przecież swoje następstwa. Przede wszystkim w najbliższym czasie pojawią się zapewne przepisy, nakazujące obowiązkowe wyposażanie każdego napędzanego siłą mięśni jednośladu w prędkościomierz. I to nie byle jakie chińskie badziewie, lecz przyrząd solidny, homologowany i poddawany okresowej oczywiście odpłatnej kalibracji w uprawnionych do tego państwowych instytucjach. Tak, aby jego wskazania były wiarygodne i nikt nie mógł się tłumaczyć, że nie wiedział, iż tak szybko zasuwa.

Do rozstrzygnięcia pozostaje kwestia kontroli. Ustawianie przy ścieżkach rowerowych fotoradarów, aczkolwiek kuszące, wymagałoby wprowadzenia powszechnej rejestracji bicykli. Bez tego niemożliwe byłaby identyfikacja, a w konsekwencji karanie ścieżkowych piratów.

Reklama

Tańszym rozwiązaniem wydaje się uruchomienie specjalnych, policyjnych patroli rowerowych z widerejestratorami ukrytymi w kaskach. Jedziesz, jest trochę z górki, więc się rozpędziłeś, a tu nagle mija cię rower z kogutem na błotniku i po chwili słyszysz złowieszcze: "Zapraszamy pana na krótki seans filmowy..."

W ostatnich czasach wiele osób zniechęconych coraz wyższymi cenami benzyny i korkami na ulicach, zaczęło częściej korzystać na co dzień z rowerów. Jeżeli ich trochę mocniej przycisnąć, porzucą swoje fanaberie i znów przesiądą się do samochodów. Ku zadowoleniu zarabiającego krocie na paliwach płynnych Ministerstwa Finansów...

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy