Rok w pit stopie

Dwukrotny mistrz świata Formuły 1 Mika Hakkinen oświadczył, że nie będzie startował w przyszłym sezonie. Bierze roczną przerwę od ścigania, ale zapowiada: - Wrócę silniejszy! Po 11 latach startów w Formule 1, 161 wyścigach (licząc ostatnie, zwycięskie Grand Prix USA na torze Indianapolis) i dwóch tytułach mistrza świata w latach 1998 i 1999 Hakkinen tłumaczy swą decyzję o rocznej przerwie najprościej jak można: chce odpocząć po latach wyczerpującej rywalizacji, spędzić trochę więcej czasu z rodziną i "naładować baterie" przed kolejnymi latami stresującej pracy.

- To naprawdę proste. Z wyścigami mam do czynienia od czasu, kiedy miałem sześć lat. Od lat brałem udział w wyścigach wielu różnych kategorii, w tym 11 lat w wyścigach Formuły 1. Jest to bardzo trudny biznes, dlatego też zdecydowałem wraz z teamem West McLaren Mercedes i jego szefem Ronem Dennisem, że potrzebuję przerwy aby ponownie naładować baterie i spędzić trochę czasu z żoną Erją i moim synkiem Hugo - oto powody tego kroku - oświadczył "Latający Fin", który w piątek 28 września skończył 33 lata.

- Szanuję jego decyzję i tylko trzymam Mikę za słowo, że naprawdę wróci za rok. Bez niego na torach F1 będzie trochę pusto - skomentował decyzję Fina jego wielki rywal czterokrotny już mistrz świata Niemiec Michael Schumacher po wyścigu na torze w Indianapolis.

Reklama

Hakkinen zastrzega, że choć zdobył w tym sporcie wszystko co było do zdobycia, nie ma jeszcze mowy o sportowej emeryturze. Niech więc prośba o przerwę nie wydaje się niektórym wstępem do rezygnacji z kariery. - Rzeczywiście najłatwiej byłoby mi wycofać się już teraz, ale nie czuję się gotów do podjęcia takiej decyzji. Wierzcie mi, naprawdę wrócę za rok! - zapewniał w USA - Nie ma czegoś takiego, co chciałbym robić zamiast ścigania się. Chcę po prostu cieszyć się moją przerwą. Myślę, że gdyby przyjrzeć się innym kierowcom w historii Formuły 1, którzy zdecydowali się na przerwę, zauważymy że wrócili na tory wyścigowe silniejsi - Alain Prost jest tutaj dobrym przykładem.

Tak samo w przypadku Niki Lauda, który zdecydował się na przerwę z powodów podobnych do moich - każdy z nich wracał na tor silniejszy. Dobrze jest wziąć trochę wolnego i poczuć głód rywalizacji, odzyskać motywację. Nigdy nie wiadomo, co może się zdarzyć. Być może spodoba mi się bycie na urlopie i zdecyduję, że moja przerwa będzie trwać dłużej niż rok. Musimy poczekać i zobaczyć, jak będzie, ale w tym momencie chcę po prostu odpocząć. Zespół i Ron byli wspaniali. To wspaniale mieć takiego przyjaciela jak Ron, który rozumie sytuację i stwarza mi takie możliwości, to niezwykle rzadkie - stwierdził Hakkinen.

Mówiąc o motywacji, Fin dodał, że po okresie słabszych występów nie mógłby dać gwarancji, iż w przyszłym roku byłby w stanie dawać z siebie 100 procent. - Biorę udział w wyścigach od tylu lat i zawsze dawałem z siebie 100 procent pod każdym względem - wyścigi, testy, promocje. Czuję się już zmęczony. Potrzebuję tej przerwy, bo inaczej nie byłbym w stanie dać z siebie wszystkiego - powiedział.

Fin ujawnił, że pierwsze myśli o daniu sobie roku na odpoczynek i zastanowienie zaczęły mu krążyć po głowie podczas Grand Prix Monaco. - Był to proces długi i skomplikowany i wszystkim zainteresowanym trudno było zrozumieć, dlaczego czuję się tak, jak się czułem. Byłem z moim zespołem przez wiele lat i nie postrzegam go tylko jako zespołu. Wiele razem przeszliśmy i w chwili, kiedy zrozumiałem, że potrzebuję przerwy, wiedziałem również że będę musiał to z nimi przedyskutować. Odbyłem wiele rozmów z Ronem i on całkowicie rozumie, co jest dobre dla zespołu i dla mnie.

Pytany co konkretnie zamierza robić podczas rocznego urlopu, odpowiada, że sam jeszcze dobrze nie wie. Na pewno ma zamiar mniej podróżować niż przez ostatnie 11 lat. - Ta przerwa jest dla mnie okazją do przerwania moich ciągłych podróży - nie tylko na wszystkie wyścigi, testy i promocje, które są częścią bycia kierowcą Formuły 1. Większość czasu spędza się z dala od rodziny. Formuła 1 sama w sobie jest tak gorączkowa, że człowiek po prostu czuje się zmęczony. Przed podjęciem jakiejkolwiek decyzji trzeba zajrzeć do terminarza, dlatego teraz będę starał się nie zaglądać do kalendarza przez jakiś czas. Zamierzam skorzystać ze swobody, spędzać czas z rodziną i powoli zacząć myśleć o przyszłości i organizować ją - aby stwierdzić, co jest dla mnie najsłuszniejsze. Chcę sprawdzić, czy w moim życiu jest coś jeszcze oprócz Formuły 1.

Hakkinen z zadowoleniem przywitał w teamie West McLaren Mercedes swego następcę. Ma nim być jego 21-letni rodak, Kimi Raikkonen, który urodził się w Espoo i startował w wyścigach Grand Prix 14 razy. Zdobył do tej pory 9 punktów, pierwszy za szóste miejsce w tym roku w Australii. Jest, jak większość kierowców wyścigowych, z dobrej szkoły fińskiego kartingu, który uprawiał od 1991 do 1999 roku. Potem ścigał się w Formule Renault i Ford Zetec Euro Cup. W 2000 roku został mistrzem brytyjskiej odmiany Formuły Renault, a jesienią przeszedł testy w ekipie Sauber. Rok później został kierowcą w tym zespole i dostał superlicencję FIA. Mówi się, że pod wieloma względami jest kopią Hakkinena.

- To wspaniale, że właśnie Kimi przyłącza się do tak fantastycznego zespołu. Dam mu 110% wsparcia aby pomóc mu zrozumieć sposób, w jaki działa zespół i życzę mu wszystkiego najlepszego - jest moim przyjacielem i będę go wspierać - zapowiada Hakkinen.

Po ostatnim zwycięstwie w Grand Prix USA, 20. w karierze, Fin stwierdził, że chciałby odejść na przerwę w dobrym stylu i wygrać ostatni wyścig sezonu - Grand Prix Japonii na torze Suzuka. - Lubię ten tor. Chciałbym tam jeszcze raz stanąć na podium, a potem...Hasta La Vista. Na rok - stwierdził z uśmiechem Hakkinen.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: przerwy | testy | mistrz świata | USA | PIT | Grand Prix | hakkinen
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy