Przyjemność, która kosztuje

Od kilku lat karierę na rynku robią tak zwane "4-drzwiowe coupe", które łączyć mają praktyczność limuzyny z urokiem 2-drzwiowego nadwozia.

Kupują je najczęściej ludzie, którzy przestronność z tyłu i duży bagażnik chętnie zamienią na atrakcyjną linię nadwozia. Chodzi im bowiem o wygodę podróżowania i ekskluzywność, a nie o względy praktyczne. A gdyby tak, wbrew panującym trendom, rozważyć powrót do klasycznego, 2-drzwiowego coupe?

Nissan ze znaczkiem...

Na rynku znajdziemy kilka ciekawych propozycji w tym segmencie, ale są to głównie konstrukcje niemieckie. Jeżeli ktoś chciałby być oryginalny, nie ma zbyt wielu opcji. Jedną z nich jest model Nissana, sprzedawany ze znaczkiem marki stworzonej na potrzeby rynku amerykańskiego i zarazem bohater naszego testu - infiniti G37.

Reklama

Samochód ten, zwłaszcza w wersji coupe, ma w sobie ten specyficzny urok japońskich samochodów. Długa, niska maska, masywny tył z dużymi światłami i charakterystyczna stylistyka. Można je lubić, można nie, ale auto wysyła jednoznaczny sygnał, że nie ma z nim żartów, a o to przecież chodzi.

Typowego jankesa zmieści

Korzenie amerykańskie naszego Japończyka najlepiej widać we wnętrzu - czarno-srebrna deska rozdzielcza pokryta jest materiałami "wystarczającej" jakości, ale nie mogącymi się równać z tymi stosowanymi w europejskich coupe. Podobnie amerykańskie są fotele, które są wystarczająco obszerne, aby zmieścić typowego jankesa. Europejczycy ucieszą się z możliwości regulacji boczków fotela kierowcy, dzięki czemu nawet podczas ostrej jazdy fotel zapewni nam odpowiednie podparcie.

Dobrze trzymające fotele, to ważna rzecz w aucie, które przekazuje 320 KM na tylną oś. 3,7 l V6 z łatwością rozpędza ciężki samochód (1,7 t), czego efektem jest sprint do 100 km/h wynoszący zaledwie 5,9 s. Przy takich osiągach spalanie w ruchu miejskim na poziomie 15-16 l na 100 km nie powinno zaskakiwać. Do luksusowego coupe świetnie pasuje automatyczna skrzynia biegów i w taką też wyposażony był nasz egzemplarz.

Zmiana nie następuje tak szybko

Trudno jednak pochwalić nam jego pracę - biegi zmienia dość szybko, ale po dodaniu gazu redukuje tylko o jeden bieg niżej, przez co silnik wciąż nie jest na obrotach pozwalających na gwałtowne przyspieszenie. Sytuację ratuje trochę tryb sportowy, w którym skrzynia utrzymuje jednostkę napędową na nieco wyższych obrotach, ale jeśli chcemy wykorzystać pełnię jej możliwości, musimy zmieniać biegi łopatkami za kierownicą.

Zauważymy wtedy, że zmiana nie następuje tak szybko, jak w przypadku skrzyń DSG, a do tego każde pociągnięcie łopatki skutkuje nieprzyjemnym szarpnięciem. Nie przeszkadza to podczas ostrej jazdy, ale po pewnym czasie zaczyna męczyć.

Z pewnością nie męczy za to zawieszenie - dobrze tłumi nierówności i zapewnia komfort, jakiego należy oczekiwać od luksusowego coupe, pomimo, seryjnego w wersji S, sportowego zawieszenia. Nie ucierpiało na szczęście na tym prowadzenie - auto pewnie pokonuje zakręty, co jest zasługą precyzyjnego układu kierowniczego, dyferencjału o ograniczonym uślizgu, a także skrętnej tylnej osi.

Jazda coupe Intiniti, to spora przyjemność i, jak to często z przyjemnościami bywa, sporo kosztuje. Ceny zaczynają się od 196 900 zł za podstawową wersję wyposażoną w elektrycznie regulowane fotele, biksenony i 18" alufelgi.

Całkiem atrakcyjna cena

Testowana odmiana S z 7-biegowym automatem, to wydatek 222 400 zł, zaś w zamian otrzymamy dodatkowo skórzaną tapicerkę, , elektrycznie regulowaną kolumnę kierownicy i 19" alufelgi. Nawigacja z dyskiem twardym i kamerą cofania wymaga dopłaty 12 tys. zł. Niemałe to kwoty, ale jeśli spojrzymy na niemiecką konkurencję, okazują się całkiem atrakcyjne.

Podsumowując, infiniti G37 oferuje wszystko, czego można oczekiwać od luksusowego coupe - spora przestrzeń (także z tyłu na przestrzeni kolan), wysoki komfort i poziom wyposażenia, przyjemne prowadzenie oraz świetne osiągi. Nie każdemu musi podobać się stylistyka nadwozia, a także wygląd wnętrza i materiały użyte do jego wykończenia, ale korzystna cena i fakt posiadania bardzo rzadko spotykanego samochodu, aż nadto to rekompensują.

Michał Domański

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: fotele | coupe | przyjemność
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy