Przy 200 km/h jesteśmy całkowicie bezpieczni

Witam. Piszę do was w nawiązaniu do akcji pt. "Prędkość zabija". Rozumiem, że krótkie, uproszczone formy trafiają do gawiedzi lepiej, niż skomplikowane analizy logiczne. Ale na litość boską! Nie można aż tak mylić pojęć! (*)

Nie róbmy z ludzi totalnych idiotów. Otóż autor tego hasła nie ma chyba kompletnie pojęcia o fizyce. A już na pewno nigdy nie słyszał o II Zasadzie Dynamiki Newtona i nie zapamiętał z podstawówki, że na "ciało poruszające się ze stałą prędkością nie działa żadna siła lub działają siły równoważące się".

Czy siła o wartości F = 0N może kogoś zabić? To nie "prędkość zabija"; to ZMIANA prędkości, która łączy się z przyspieszeniem, a ono z kolei z siłą różną od zera - ona potrafi zabić!

Reklama

Jeśli mamy więc dobrą, prostą drogę, po której jedziemy 200 km/h - jesteśmy całkowicie bezpieczni. Przykład - niemieckie autostrady. Niebezpieczeństwo pojawia się, gdy coś zmusza nas do gwałtownej zmiany prędkości. A to pojawiające się znienacka dziury, a to pijany rowerzysta, a to źle oznakowany zakręt, a to ukryty fotoradar, a to radiowóz zamaskowany w krzakach...

Powiedzmy więc jasno i otwarcie - to nie prędkość zabija. Zbudujmy lepsze drogi - wtedy będziemy bezpieczniejsi.

Pardon - zbudujcie je wy, rządzący! Ale co łatwiej zrobić - zbudować drogę, czy zwalać wszystko na "prędkość" i na tej podstawie jeszcze bardziej łupić kierowców? Odpowiedź jest chyba oczywista.

Pozdrawiam trzeźwo myślących. Paweł

(*) - List do redakcji.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy