Polak na furmance, czyli dojrzałość motoryzacyjna w Polsce

Od lat wiele się mówi o tym, że polscy kierowcy należą do najgorszych w Europie.

Od lat wiele się mówi o tym, że polscy kierowcy należą do najgorszych w Europie.

Trudno oczywiście zdefiniować jednoznacznie pojęcie "zły kierowca", ale statystyki dotyczące liczby wypadków, liczby osób nietrzeźwych za kierownicą, czy też przyczyn wypadków potwierdzają, iż jako społeczeństwo mamy pewien problem z dojrzałym korzystaniem z dobrodziejstw, jakie niesie ze sobą motoryzacja.

Zresztą nie trzeba zagłębiać się w statystyki - wystarczy po prostu przejechać się samochodem. Nagminna jazda lewym pasem i blokowanie tego pasa, wymuszanie pierwszeństwa przejazdu, utrudniające wyprzedzanie trzymanie się lewej strony pasa ruchu, wewnętrzna niechęć do kierowców, którzy chcą nas wyprzedzić, powszechne łamanie przepisów. To tylko niektóre przykłady. Są to zachowania bardzo podobne do postawy małego dziecka, zabierającego zabawki wszystkim, którzy znaleźli się w tej samej piaskownicy.

"Daj, bo mi się wszystko należy". Egoizm jest jedną z charakterystycznych cech niedojrzałości. Zwróćmy uwagę, że jako dzieci czerpaliśmy radość z otrzymywania prezentów, z biegiem lat jednak odkrywamy również przyjemność z obdarowywania innych. Dzisiejsza motoryzacja wymaga od nas postaw zrozumienia na drodze, zasad współpracy i wzajemnej pomocy. Dlaczego? Bo jest coraz ciaśniej, przybywa kierowców i samochodów, coraz częściej musimy liczyć na pomoc, żeby włączyć się do ruchu.

Reklama

Inne społeczeństwa dojrzały już do tego, by zrozumieć, że jazda samochodem w XXI wieku to sztuka dawania a nie brania. Dojrzałość łączy się nierozerwalnie z pojęciem odpowiedzialności. Czy możemy powiedzieć, że zachowujemy się odpowiedzialnie za kierownicą?

Ale przecież motoryzacja to nie tylko kierowcy. Można się przyczepić w zasadzie do każdej sfery motoryzacji i doszukać w niej nieodpowiedzialnej, roszczeniowej i niedojrzałej postawy.

Szkolenia kierowców - nastawione nie na edukację kierowców, ale na zysk przedsiębiorców. Egzaminowanie kierowców - stojące w opozycji do edukacji, już nie ma być końcowym jej elementem, ale udowodnieniem, że szkoli się źle, więc im mniej osób zda, tym lepiej.

Budowa infrastruktury drogowej - drogi z piachu, które rozpadną się za kilka lat, ale najważniejsze, że firma dostała kontrakt i zarobi. Zasady przetargu na ten kontrakt rozpisane tak, żeby priorytetem był rachunek ekonomiczny, a nie zapewnienie bezpieczeństwa kierowcom na długie lata.

Przepisy drogowe - nierzetelność i wolnoamerykanka w ustawianiu znaków podważają ich wiarygodność. Znaki drogowe mają chronić kierowców, a nie urzędników ustanawiających zakazy, żeby się nikt do nich nie przyczepił, że droga jest źle wybudowana, dziurawa i ktoś tam rozbił samochód.

Trzeba budować z głową i remontować drogi, by można było korzystać z szybkiej formy transportu, czyli samochodu, a nie wozu konnego, bo mamy XXI wiek!

Dużo się mówi o tym, że potrafimy jeździć za granicą, ale we własnym kraju jeździmy byle jak. Dlaczego? Dlaczego tam bardziej ufamy znakom przy drodze?

Czemu nawet podstawowe akty prawne mające porządkować reguły świadomego, odpowiedzialnego i dojrzałego świata motoryzacji tuż po opublikowaniu okazują się bublami zawierającymi masę błędów?

Dojrzałość motoryzacyjna społeczeństwa to przede wszystkim zrozumienie, że priorytetem jest bezpieczeństwo i dobro ogółu, a nie wykorzystanie motoryzacji dla swoich prywatnych, ekonomicznych, politycznych, egoistycznych celów.

Niestety, dopóki nie zrozumiemy, czym jest współczesna motoryzacja i jak z niej korzystać w sposób dojrzały będziemy społeczeństwem, któremu bliżej do furmanki niż do nowoczesnego samochodu.

I nie pomoże nam nawet milion fotoradarów.

"Skorpion"- Kuba Bielak

Więcej znajdziesz tutaj:

Abarth
Dowiedz się więcej na temat: polscy kierowcy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy