Pasmo kompromitacji Autosana. Tak upada legenda

Kilka dni temu przez media przetoczyła się wiadomość o tym, że Autosan po raz kolejny znalazł się w bardzo trudnym położeniu. Firma, która - na fali propagandy sukcesu PiS - w 2016 roku trafiła do Polskiej Grupy Zbrojeniowej, szuka właśnie inwestora.

Sanocka fabryka kolejny już raz trafia na pierwsze strony gazet. Pierwszy raz było o niej głośno w marcu 2016 roku, gdy - na specjalnie zorganizowanej z okazji włączenia w struktury PGZ konferencji prasowej - świetlaną przyszłość wieszczyła Autosanowi ówczesna premier Beata Szydło. Optymizm trwał jednak krótko.

W 2017 roku Autosan stał się obiektem drwin, gdy okazało się, że firma o 20 minut spóźniła się ze złożeniem oferty w przetargu na autobusy dla wojska. W sprawie interweniował ówczesny minister obrony narodowej - Antonii Macierewicz. Ostatecznie przetarg umorzono i - po drastycznym obniżeniu wymagań ze strony wojskowych - rozpisano kolejny, zwycięski dla polskiej marki.

Reklama

Rok 2018 przyniósł kolejne wpadki. Pojawiły się wówczas medialne doniesienia o klęsce urodzaju, która położyła się cieniem na sprzedażowe sukcesy Autosanu. Najgłośniejsza była sprawa dostawy nowych autobusów miejskich dla Krosna. Gmina z Podkarpacia zamówiła w Sanoku osiem nowych wozów, które miały trafić do lokalnego przedsiębiorstwa komunikacji miejskiej przed 1 października 2018. Termin wielokrotnie przekładano, ostatecznie fabrykę wizytował nawet zespół przedstawicieli krośnieńskich władz, który oceniał, czy firma w ogóle jest w stanie wywiązać się z kontraktu. Ostatecznie wozy pojawiły się w Krośnie dopiero w kwietniu 2019 roku.

W ubiegłym roku Autosan dwukrotnie przetoczył się przez pierwsze strony gazet. Już w lutym, prokuratura okręgowa w Krośnie wszczęła postępowanie mające wyjaśnić nietypowe problemy w Autosanie. W sierpniu jej przedstawiciele poinformowali, że muszą przeanalizować 32 kontrakty na zakup 150 autobusów. Pojawiło się bowiem uzasadnione podejrzenie, że pasmo sukcesów w przetargach na dostawę autobusów miejskich dla wielu miast w Polsce podyktowane było stosowaniem przez zakład cen dumpingowych. Mówiąc prościej - by odtrąbić sukces, Autosan miał sprzedawać swoje autobusy poniżej kosztów produkcji!

Dla szefostwa fabryki (kilkukrotnie zmieniał się m.in. prezes) dobrą była jedynie informacja z listopada 2019, gdy - "z powodu braku znamion czynu zabronionego" - prokuratura regionalna w Rzeszowie umorzyła trwające dwa lata śledztwo dotyczące słynnego spóźnienia się z ofertą dla wojska.

Sytuacja w Autosanie dalej żywo interesuje natomiast prokuraturę z Krosna. "Śledztwo w sprawie Autosanu jest prowadzone w dalszym ciągu. Prokurator uzyskał opinię biegłego, która jest analizowana. Po jej zakończeniu prokurator podejmie decyzje co do dalszych czynności dowodowych" - poinformowała w rozmowie z Interią prokurator Beata Piotrowicz z Krosna.

Przypominamy, że - jak wynika z informacji "Gazety Prawnej" - w latach 2016-2019 Autosan wygenerować miał straty w wysokości 65 mln zł. Obecnie PGZ szuka dla firmy nowego inwestora, bo jej profil "nie pasuje do grupy zbrojeniowej".

PR

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy