O pewnym szejku, który kupił pandę...

695 pand w odmianie monster sprzedało się jak świeże bułeczki. A pewien szejk z Dubaju chciał kupić 26 wersji o nazwie luxury, z platynowymi słupkami. Dostał jedną.

O tych i innych, już bardziej zwyczajnych pandach reporter INTERIA.PL rozmawia z szefem Fiata, Auto Lucą deMeo.

Produkowany w Polsce fiat panda doczekał się kolejnej wersji - sportowego modelu 100 HP. To już chyba 6 odmiana tego auta.

Siódma. Kiedy w 2003 roku w Lizbonie Fiat pokazywał pandę po raz pierwszy, zakładaliśmy, że rocznie sprzedawać będziemy 200 tys. sztuk tego samochodu. Tymczasem co roku uzyskujemy lepszy wynik. Do tej pory nabywców znalazło 660 tysięcy pand. A 2006 będzie rekordowy - sprzedaliśmy już 174 tysięcy.

Reklama

Co powoduje, że samochód ten cieszy się tak dużą popularnością w całej Europie?

Po prostu kontynuuje legendę poprzedniej pandy. Ja sam 20 lat temu podkradałem mamie pandę i jechałem na narty. Jeździli nią wszyscy. Starzy i młodzi. Bogaci i biedni. Mówiło się wtedy, że gdyby panda nie powstała, trzeba by było ją wymyślić. To było auto niezwykle praktyczne. Taka pralka na kołach. Część życia rodzinnego. Nowa panda jest taka sama. To najbardziej fiatowski samochód ze wszystkich fiatów.

Produkowana w Polsce panda uratowała Fiata, wyprowadziła z kryzysu?

Zgadza się. Pojawiła się w chwili, kiedy koncern przeżywał kłopoty. Premiera pandy to był początek wychodzenia koncernu z tarapatów. A panda zawładnęła wręcz rynkiem. Powiem więcej. W swoim segmencie opanowała go całkowicie. We Włoszech ma 55 procent udziału w rynku.

Ale niedawno pojawiła się konkurencja?

Tak. I trochę się jej obawialiśmy. Mam tu na myśli trojaczki z Kolina. Ale nic złego się nie stało. Powiem więcej. Sprzedaż i udział w rynku fiata z Polski nadal rośnie.

- Duża ilość wersji pandy to atut tego samochodu. Grupa docelowa pandy dzięki temu jest bardzo duża.

Tak. Wielość wersji powoduje, że w ofercie pandy każdy znajdzie coś odpowiedniego dla siebie. Nie ma na rynku drugiego takiego samochodu. Warto podkreślić, że średnia cena wszystkich tych pand to 12 tys. euro. A więc kwota, za którą można kupić auto nieco większego segmentu. Tymczasem Europejczycy wybierają pandę. To nas cieszy.

Udaje się wam sprzedać także pandy... ekstremalnie drogie, np. za 25 tys. euro.

Ma Pan na myśli monstera. Owszem. Wyprodukowaliśmy zaledwie 695 sztuk tego auta. Wszystkie sprzedaliśmy. Ale mam także inny przykład. Zrobiliśmy pandę o nazwie luxury z platynowymi słupkami, w niespotykanym perłowym kolorze. Zaprezentowaliśmy ją na wystawie luksusowych towarów. Stała tuż obok wielkiego i drogiego Hummera. I kupił ją pewien szejk z Dubaju, płacąc o 1 euro więcej niż wylicytowana kwota na Hammera. I chciał kupić kolejnych 25 takich samych. Dziwne, prawda?

Prawda. Panda cieszy się opinia auta dobrej jakości.

Jest lepsza o 20-25 procent od konkurencji. W tym miejscu chciałbym podziękować pracownikom zakładu Fiata Auto Poland w Tychach za znakomitą prace. Mogą być z niej dumni.

Spotkaliśmy się przy okazji premiery pandy 100 HP. Po co taki samochód?

A kto powiedział, że samochód segmentu A nie może mieć temperamentu? 100 HP ma. I to jeszcze jaki! Pamięta pan uno turbo? Panda 100 HP to kontynuacja tradycji.

W przyszłym roku zadebiutuje jeszcze jedna wersja, o dziwnej nazwie panda/panda. Co to takiego?

To ekologiczna panda z silnikiem na benzynę i metan. 72-litrowa butla na gaz i 30-litrowy zbiornik na paliwo pozwoli na przejechanie tym autem dodatkowych 300 km.

Zapewne butla na gaz zajmie pół i tak niewielkiego bagażnika?

Otóż nie. Panda/panda została zbudowana na płycie wersji 4x4. Tyle że w miejsce napędu wstawiono zbiornik na gaz. Bardzo proste, a jednocześnie znakomite rozwiązanie.

Porozmawiajmy o polskim rynku motoryzacyjnym...

Ok. Na początek chciałbym powiedzieć, że to bardzo, ale to bardzo ważny rynek dla Fiata! Mamy w Pana kraju znakomitą fabrykę. Ale sprzedajemy mniej samochodów niż wcześniej. Chcemy to zmienić. I jesteśmy pewni, że nam się to uda. To kwestia czasu. Polska to bardzo przyszłościowy rynek.

Problem Fiata w Polsce to postrzeganie marki. Postrzeganie nie najlepsze...

Ta sytuacja przypomniana mi sytuację we Włoszech sprzed kilku lat. Przez dwa lata udało się nam całkowicie zmienić image marki. Uda się nam i w Polsce. Jestem tego pewien.

M.in wprowadzając nowe modele?

Tak. Chcemy pokazać nową "twarz" Fiata. I zwiększyć udział sprzedaży do co najmniej 11 procent. Naszymi atutami będzie fiat sedici, nowe bravo, trzybryłowa linea, no i produkowana w Tychach "500". Ten ostatni, samochód, czyli nową "pięćsetkę", na początku wprowadzimy do sprzedaży tylko w dwóch krajach. We Włoszech i w Polsce. To o czymś świadczy, prawda?

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Auta | Fiat | gaz | procent | auto | pandy | Panda
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama