Nie będzie działać, bo w Polsce jest brud!

Nie od dziś wiadomo, że samochody przeznaczone dla mieszkańców Europy Zachodniej bywały zazwyczaj dużo lepiej wyposażone niż te same modele sprzedawane w Polsce.

Jedną z ważnych przyczyn takiego postępowania była zapewne chęć utrzymania ceny auta na poziomie akceptowalnym dla naszych kieszeni. Wiadomo, każdy dodatek kosztuje...

Jakąś rolę odgrywa zapewne również peryferyjność polskiego rynku. Kupujemy tak mało nowych samochodów, że nie warto się nami zanadto przejmować. To prawdopodobnie dlatego do niedawna w oferowanych między Odrą a Bugiem pojazdach bardzo rzadko spotykało się komputery pokładowe i fabryczne nawigacje z polskojęzycznym interfejsem. To jednak nie jedyne powody, dla których znaczna część aut sprzedawanych przez naszych dilerów to były "golasy". Przynajmniej w porównaniu z ofertą salonów w Berlinie, Paryżu czy Amsterdamie.

Wczujmy się w myślenie menedżera wielkiego koncernu motoryzacyjnego. Dla niego pojęcie "Europa" ogranicza się zazwyczaj do tzw. starej Unii oraz kilku innych wysoko rozwiniętych państw, do których bez obaw można przyjechać na urlop czy zakupy. Cała reszta to wciąż słabo rozpoznane ziemie zamieszkane przez dzikie ludy. Po co montować im w samochodach udogodnienia, których i tak nie docenią? Urządzenia, których nie będą umieli obsługiwać? Szybko zepsują, narażając producenta na koszty napraw gwarancyjnych. Po co proponować technologiczne nowinki, które ze względu na lokalne uwarunkowania i tak się nie sprawdzą?

Reklama

Tak zapewne rozumowali ludzie, którzy podjęli decyzję, by eksportowanych do Polski nowych passatów CC nie wyposażać w system Easy Open. Dzięki niemu wystarczy odpowiednio poruszać nogą za samochodem, aby otworzyła się pokrywa bagażnika. Bardzo wygodne i przydatne na przykład wtedy, gdy niesiemy w obu rękach ciężkie torby z zakupami. U nas system ten będzie na razie niedostępny, gdyż w VW uznano, że polskie drogi są tak zanieczyszczone, iż urządzenie nie miałoby szans, by zadziałać.

Z myślą o drogach w krajach takich jak m.in. Polska, w przeznaczonych do jeżdżenia po nich pojazdach upraszczano i wzmacniano konstrukcję zawieszenia. Jak widać, teraz bierze się pod uwagę nie tylko dziury i wyboje, ale również wszechobecny brud.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy