Namierzyć wroga - motocyklistę

To co słyszę (...) w temacie motocyklistów, przekracza granice absurdu. (*)

Niech ktoś zastanowi się najpierw nad tym, jaką kampanię wywołuje zanim wyprodukuje coś takiego, co spowoduje jedynie wzrost agresji sfrustrowanych kierowców w stosunku do motocyklistów, którzy nie muszą razem z tymi poprzednimi stać w korkach i wdychać spaliny.

Jestem motocyklistą. Muszę zaznaczyć, że poruszam się chopperem o mocy 40 KM i prędkości maksymalnej 150 km/h. W mieście nie przekraczam 100 km/h, na wąskich drogach przeważnie jadę mniej niż 60. Nie ma dnia, żeby jakiś baran w puszce nie zajechał mi drogi, nie wymusił pierwszeństwa przejazdu, nie podjechał uderzając mnie w tylni błotnik kiedy wyprzedzam go na światłach. Zastanawiam się czy ignorant, który jest autorem tej kampanii choć jeden dzień próbował współegzystować z kierowcami puszek na drodze? Sądząc to wymowie kampanii chyba nie. Jeżeli kogokolwiek należałoby edukować, to motocyklistów chyba na samym końcu.

Reklama

Treść tej kampanii i nasuwające się z niej wnioski to czysta demagogia. Jeżeli komuś się wydawało, że zaostrzenie kar za prowadzenie auta pod wpływem choroby filipińskiej spowoduje spadek pijanych kierowców na drogach, to już chyba nie ma wątpliwości, prawda? Bo nie tędy droga. Bo zwiększenie wieku motocyklistów nic nie da. Bo skuter 50 ccm jedzie 90 km/h co już jest wystarczające żeby się zabić. O czym rozmawiamy?

Zróbmy kampanię, która wymusi na ustawodawcach zmiany przepisów, które spowodują to, że ludzie po kursach na kat A będą potrafili świadomie poruszać się i korzystać z mocy swojej maszyny, a nie 80% czasu kręcą kretyńskie ósemki. Niech na kursach dowiedzą się co się dzieje po upadku, itd. Zmieńmy techniki szkolenia, uczmy się, doskonalmy umiejętności w jeździe na motocyklu.

Ale nie... lepiej jest przecież namierzyć wroga - motocyklistę i zabrać mu prawo jazdy. Najlepiej niech nikt nie jeździ na motorze przed 60-tką, najlepiej niech nikt nie jeździ po drogach - nie będzie wypadków. Ehhh taki to nasz naród, jak nie mamy wroga, to się żyć nie da, co? Pozdrawiam. Wojtek/wolti (*) - list do redakcji

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy