Nakaz zapinania pasów to zamach na wolność

Kierowca samochodu ma obowiązek nakazać pasażerowi zapięcie pasów, a w razie odmowy musi się zatrzymać i wysadzić taką osobę. W przeciwnym razie, jeśli dojdzie do wypadku, poniesie odpowiedzialność karną - orzekł Sąd Najwyższy w Włoszech.

Wydawałoby się, że zapinanie pasów - pół wieku po wprowadzeniu tego wynalazku do seryjnie produkowanych samochodów - to oczywista oczywistość. Jest, niestety, inaczej. Pasów nie używają przede wszystkim ci, których zdaniem, jest to element wyposażenia aut przeznaczony dla strachliwych mięczaków. Oni, prawdziwi macho, ich nie potrzebują. Alkohol bez rozcieńczalników, seks bez zabezpieczeń, papierosy bez filtra, samochód bez pasów...

Drugą grupę stanowią wyznawcy teorii, że tak naprawdę pasy mogą bardziej zaszkodzić niż pomóc. To oni rozpowszechniają mrożące krew w żyłach opowieści o kierowcach, którzy zginęli, ponieważ, unieruchomieni pasami, nie mogli na czas wydostać się z płonących lub tonących pojazdów.

Reklama

Swoich zwolenników ma także Janusz Korwin Mikke twierdzący, że nakaz zapinania pasów to zamach na wolność osobistą człowieka.

Nie zamierzamy wszczynać tu dyskusji na temat wymienionych wyżej postaw. Chcemy jedynie zwrócić uwagę na wątpliwości, które budzi stanowisko włoskich najwyższych sędziów. Co to na przykład znaczy: "wysadzić"? Poprosić, aby pasażer wysiadł dobrowolnie, czy, w razie odmowy, wyrzucić siłą? I kto poniesie odpowiedzialność, jeżeli wysadzany dozna podczas tej operacji uszczerbku na zdrowiu lub mieniu? Siniaki, rozbite okulary, poszarpane ubranie...

Sprecyzowania wymaga także procedura wysadzania. Czy czynność tę należy rozpocząć niezwłocznie czy należy ją poprzedzić ostrzeżeniem? Ile razy powtórzonym i w jakiej formie przekazanym? Wysadzany zawsze może przecież powiedzieć, że nie dosłyszał, bo radio głośno grało, albo nie zrozumiał, bo kierowca mówił po włosku. A co zrobić, gdy jedziemy autostradą... Wysadzać na jej poboczu, czy zaczekać do najbliższego parkingu? Wypadek może przecież zdarzyć się, zanim zdążymy do niego dotrzeć.

Przewidujemy także inne komplikacje. Wyobraźcie sobie, że wieziecie w aucie teściową. Czy znajdzie się śmiałek, który powie: "Mamusia zapnie pasy, bo jak nie, to mamusię wysadzę"? W jeszcze gorszej sytuacji będą kierowcy służbowych limuzyn. Jakoś trudno uwierzyć, że ktoś z nich odważy się postawić swego szefa przed wyborem: pasy albo wysiadka.

Szanowni sędziowie, trochę wyobraźni, bo życie jest bardziej skomplikowane, niż przewidują to ustanawiane przez was przepisy.

Czy zapinać pasy w aucie? Dołącz do dyskusji!

poboczem.pl
Dowiedz się więcej na temat: odpowiedzialność | kierowca | pasy | nakaz | wolność | zamachy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy