Najbardziej irytująca cecha hybrydowego Aurisa

Meteorolodzy się pomylili i trafił się jeszcze jeden pogodny, w miarę ciepły weekend. Jedziemy zatem naszą testową Toyotą Auris Hybrid TS na kolejną wycieczkę. Kierunek: Podhale.

Zakopianka. O tej drodze można powiedzieć wiele złego, ale na pewno nie to, że podróżowanie nią jest nudne. Najpierw udający drogę szybkiego ruchu odcinek Kraków-Myślenice. Upstrzony fotoradarami, przejściami dla pieszych, kolizyjnymi skrzyżowaniami. Potem kawałek ekspresówki, czyli psychoterapia, podczas której kierowcy odreagowują wcześniejsze frustracje. Mało kto przestrzega ustawionych przed każdą serią łuków znaków ograniczających prędkość do 90 km/godz. Samochody pędzą, ile im fabryka dała.

My staramy się nie zwracać uwagi na jedną z najbardziej irytujących cech hybrydowego Aurisa z bezstopniową skrzynią biegów - po każdym mocnym naciśnięciu pedału gazu, gdy wskazówka instrumentu zastępującego obrotomierz rozświetla się na czerwono, przesuwając się z obszaru "Economy" w obszar "Power", silnik błyskawicznie nabiera maksymalnych obrotów i zaczyna emitować nieprzyjemne dźwięki. Na szczęście trwa to bardzo krótko. Gdy tylko zakończymy fazę rozpędzania, sytuacja wraca do spokojnej normy.

W Lubniu, gdzie kończy się droga ekspresowa, trzeba ostro przyhamować, gdyż w tym miejscu lubią ustawiać się z ręcznymi radarami myśleniccy policjanci.

Reklama

Potem mamy długie, nużące kilometry jednojezdniowej szosy, co i raz przecinającej miejscowości. Prawie cały czas towarzyszy nam ciągła linia, praktycznie uniemożliwiająca legalne wyprzedzanie.

Za Rabką znów chwila ulgi. Wypadamy na krętą, stromą dwupasmówkę, gdzie ponownie możemy się przekonać się, że Toyota Auris kombi zaskakująco sprawnie radzi sobie z ciasnymi zakrętami.

Rdzawka, Klikuszowa i wjeżdżamy do Nowego Targu. Dalej Szaflary, czyli teren protestów miejscowej ludności przeciwko planom GDKKiA, bezskutecznie usiłującej unowocześnić ten szlak i ułatwić dojazd turystom do Zakopanego. Zdaniem górali żadna modernizacja nie jest potrzebna.

W Poroninie skręcamy na drogę 961 a następnie przez Murzasichle i Drogę Oswalda Balzera kierujemy się na Polanę Zgorzelisko. Zatrzymujemy się przy górnej stacji rozbudowywanego ośrodka narciarskiego Małe Ciche. Następnie, rozkoszując się słońcem i pięknymi widokami, jedziemy drogą 960 do Bukowiny i Białki Tatrzańskiej. Dźwignia dżojstika skrzyni biegów wędruje z położenia "D" w "B", co umożliwia hamowanie silnikiem na zjazdach.

W Białce wstępujemy do miejscowych term. Gdy wsiadamy z powrotem do Toyoty, jest już ciemno. Nowym Targu wpadamy w korek. Jedziemy powoli, korzystając w naszej hybrydzie przede wszystkim z napędu elektrycznego. Komputer pokazuje średnie spalanie na poziomie... 2,7 l/100 km. Niewiarygodne! Z pokładowego systemu audio JBL sączy się muzyka. Jest dobrze.

W Myślenicach korek się rozmywa. Przydrożna tablica świetlna informuje, że do Krakowa, do którego mamy 22 km, dojedziemy w ciągu 14 minut. To oznacza, że powinniśmy jechać ze średnią prędkością 94 km/godz. Drogą, na której zainstalowano łącznie 7 (!) fotoradarów, z gęsto ustawionymi znakami limitującymi szybkość do 70 km/godz. i fatalną opinią wśród kierowców! Czy da się taki wynik osiągnąć nie łamiąc przepisów? Odpowiedź wydaje się oczywista...

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy