Michelin po siedmiu GP

Każde z dotychczas rozegranych Grand Prix sezonu 2001 miało w zanadrzu miłe dla Michelin niespodzianki. W poprzednim wyścigu na ulicach Monte Carlo, gdzie zarówno sprzęt, jak i kierowcy muszą wykazać się wyjątkową niezawodnością, po mistrzowsku pojechał Eddie Irvine, po raz pierwszy w historii zespołu Jaguar Racing plasując się na podium. Równie miłą niespodzianką było dla ekipy Prost Acer szóste miejsce Jeana Alesiego i pierwszy punkt w tegorocznej klasyfikacji.

- Wyniki wyścigu w Monako ponownie pokazują, iż każde z tegorocznych Grand Prix jest dla nas zupełnie nowym etapem uczenia się - podsumowuje Dyrektor Sportowy Michelin Pierre Dupasquier. - W ubiegłym roku, kiedy podkreślaliśmy, że nie będzie nam łatwo być w czołówce w każdym wyścigu, niektórzy obserwatorzy widzieli w tym fałszywą skromność. W tym roku jednak przekonujemy się, że dotrzymywanie kroku najlepszym jest tak trudne jak tego oczekiwaliśmy.

- Na końcowy wynik ma wpływ cała mnogość rozmaitych czynników i trzeba brać pod uwagę każdą ewentualność. Wiedzą o tym nasi partnerzy oraz nasi rywale. McLaren jest wyśmienitym zespołem, jednak któryś raz z rzędu przytrafia mu się taka sama usterka techniczna. Sam fakt, iż jesteśmy regularnie obecni w czołówce świadczy o tym, że produkujemy opony, które sprawdzają się na różnych torach i w różnych warunkach. Przed Grand Prix Monako na przykład sądziliśmy, że nasze ogumienie może okazać się nieco zbyt twarde, na mecie okazało się jednak, że opony były prawie kompletnie zużyte. Kto wie, co stanie się w Montrealu?

Reklama

Ile Notre-Dame kipi atmosferą i emocjami

Grand Prix Kanady cieszy się opinią jednej z najbardziej "przyjaznych" imprez w całym sezonie. Wyścig odbywa się na torze imienia Gillesa Villeneuve, usytuowanym na Ile Notre-Dame. Ma on długość 4,421 km i najbardziej liczą się na nim dobre przyspieszenie i mocne hamulce, co tym bardziej utrudnia optymalne dostrojenie auta.

- Mamy tu do czynienia z bardzo dużymi prędkościami, dwoma ciasnymi nawrotami pokonywanymi powoli oraz nawierzchnią w nie najlepszym stanie. Wszystko to stwarza kłopoty z trakcją i hamowaniem - mówi Pierre Dupasquier. - Montreal to jedno z tych miejsc, gdzie trudno o dobre właściwości trakcyjne, które są kluczowe podczas przyspieszania. Równie ważne jest osiąganie dużych prędkości na prostych (w roku 1999 David Coulthard zanotował 327 km/h). Ten tor to trochę szybsza odmiana Monte Carlo. W sezonie 1980 wyścig odbywał się w październiku i w powietrzu fruwały płatki śniegu. Na szczęście w tym roku jest to mało prawdopodobne, ponieważ w Montrealu zawitamy ósmego czerwca.

W bieżącym roku termin Grand Prix Kanady wyjątkowo nie pokrywa się ze słynnym 24-godzinnym wyścigiem Le Mans, kolejną ważną dla Michelin imprezą. Po zajęciu pierwszych trzech miejsc w roku 2000 (jako partner fabrycznego zespołu Audi) oraz triumfie w klasie LM GTS (dzięki zespołowi Oreca Viper), w tym roku na produkty z Clermont-Ferrand zdecydowała się ponad połowa wszystkich zgłoszonych załóg. Zaledwie sześć dni po Grand Prix Kanady, w klasycznym wyścigu w Le Mans Michelin znów stanie do kolejnej wyczerpującej rywalizacji.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Grand | monte carlo | Monako | Grand Prix | Michelin
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy