Kto ma rację? Motocykliści czy puszkarze...

Stołeczni policjanci rzucają rękawicę motocyklistom-cyrkowcom, których szalone wyczyny przy zawrotnych prędkościach grożą już nie tylko im samym, ale także osobom postronnym. Policja rozpoczyna akcję plakatową.

Jak do tej pory bowiem policyjne apele i mandaty nie przyniosły rezultatu. A przykładów nie trzeba szukać daleko – wystarczyło kilka ciepłych dni, by w wypadku na ulicach Warszawy zginął motocyklista.

Młody mężczyzna uciekając przed policjantami na trasie poznańskiej najechał na tył jadącej w tym samym kierunku Toyoty. 23 letni Piotr M. zginął na miejscu.

Na plakatach umieszczono informację o 19 zabitych motocyklistach, którzy zginęli w 42 wypadkach w ubiegłym roku. Wszystko skwitowano pytaniem, czy warto było dla jednej chwili przyjemności poświęcić życie.

Na górze plakatu umieszczono zdjęcie roztrzaskanego motocykla i prędkościomierz zatrzymany na 170 kilometrach na godzinę. Powyżej znajduje się fotografia grobu 21-letniego Pawła.

Reklama

Policjanci podkreślają, że apel nie jest skierowany tylko do motocyklistów, ale także do ich bliskich. - Aby uświadamiać tym ludziom, którzy siadają na motocykl, żeby nie popisywać się, żeby jeździć na tym motocyklu z głową - mówi Mariusz Sokołowski ze stołecznej policji.

Okaże się już wkrótce, czy plakaty wpłyną na wyobraźnię miłośników motocykli, którzy najczęściej uważają się za nieśmiertelnych.

INTERIA/RMF
Dowiedz się więcej na temat: policja | motocykliści
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy