Kierowca: Jem z michy, śpię w budzie i sikam na koło

Wielu nastolatków marzy o tym, by zostać kierowcą wielkiej ciężarówki.

Młodych ludzi kuszą nie tylko stosunkowo duże zarobki ale też romantyczna wizja niezależności i poznawania nowych miejsc.

Rzeczywistość nijak ma się jednak do młodzieńczych wyobrażeń. Prowadzenie drogowego zestawu to ciężki kawałek chleba. Kierowcy zgodnie twierdzą, że za w ciężarówkach wiodą pieskie życie - jedzą z michy, śpią w budzie i sikają na koło...

Pierwsze trasy boleśnie weryfikują romantyczne marzenia. Zwiedzanie innych krajów ogranicza się wyłącznie do autostradowych parkingów - każde zboczenie z wyznaczonej drogi rejestrują satelity. W rzeczywistości życie kierowcy "tira" oznacza zazwyczaj nużącą monotonię i długotrwaly wysiłek fizyczny - sama kilkusetkilometrowa jazda często traktowana jest w kategorii "wypoczynku" po wyczerpującej walce z zacinającą się "firanką" i zabezpieczaniu ładunku.

Reklama

Oczywiście, od czasu, gdy w kabinach ciężarówek na dobre zagościły tachografy jakość życia kierowców znacznie się poprawiła. Mimo tego, zdecydowana większość szoferów nagminnie fałszuje wskazania tacho. Jazda "na magnesie" to codzienność, dyspozytorów często niewiele obchodzi, w jaki sposób 40-tonowy zestaw w dwie godziny pozostałego kierowcy czasu pracy pokonać ma dystans 300 km...

Niezwykle wyczerpujący bywa również następujący po wielogodzinnej jeździe "wypoczynek". Wydawać by się mogło, że po setkach kilometrów nieustannego bujania potęgowanego klekotem diesla, skrzypieniem plastików i szumem powietrza nikt nie powinien mieć najmniejszych problemów z drzemką. Rzeczywistość wygląda jednak inaczej.

Większość ciągników siodłowych wyposażonych jest w ogrzewanie postojowe, dzięki któremu zimą w "budzie" daje się utrzymać sensowną temperaturę.

Problem pojawia się jednak latem, gdy ostre słońce szybko nagrzewa blaszane ściany kabiny. Wówczas marzeniem większości trakerów staje się postojowa klimatyzacja, która - ze względu na koszty - trafia do ciągników niezwykle rzadko. By wczuć się w kierowcę ciężarówki polecamy spróbować przespać się we własnym aucie w lipcową noc. O prawdziwej katordze mówić mogą ci, których trasy obejmują takie kraje, jak Hiszpania, Portugalia czy Włochy. O korzystaniu ze zwykłej klimatyzacji nie ma co marzyć - jej włączenie wymaga uruchomienia silnika, a to - ze względu na przepisy dotyczące hałasu i ochrony środowiska - naraża kierowcę na idący w setki złotych - wystawiony w Euro - mandat.

Do tego typu atrakcji dochodzą jeszcze - nasilające się w ostatnim czasie - przygody ze złodziejami paliwa, czy podnoszące ciśnienie ucieczki przed stróżującymi psami, gdy - oczekując na rozładunek na firmowym placu - w środku nocy, zamroczeni, udamy się za potrzebą.

Obraz dnia codziennego kierowcy ciężarówki zdecydowanie różni się od powszechnie panujących wyobrażeń. W przeciwieństwie do większości z nas, "tirowiec" - po 8 h pracy - nie może liczyć na powrót do ciepłego domu i obiad z dwóch dań. O wszystko - zawczasu - zadbać musi sam i "w razie w" liczyć może wyłącznie na siebie.

To prawda - nikt nie zmusza nikogo do zajmowania się w życiu taką, czy inną profesją. W polskich warunkach, mało który zawód gwarantuje jednak zarobki, które pozwalają na bezstresowe utrzymanie rodziny. Zanim więc, salwą z "długich", zgoicie z lewego pasa autostrady kolejną blokującą wam przejazd ciężarówkę, spróbujcie - chociaż na chwilę - wczuć się w jej kierowcę. "Użeranie" się z narwanymi kierowcami osobówek, to jedynie ułamek jego codziennych problemów...

Polub MOTO INTERIA na Facebooku. Tam znajdziesz więcej zdjęć, ciekawostki i... konkursy. Do wygrania wkrótce samochód na weekend!. Wystarczy kliknąć TUTAJ.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy