Jest plan dla Hołka!

Po zmianie trasy tegorocznego Dakaru wydawało się, że dzisiejszy dzień przyniesie zawodnikom tylko odpoczynek.

Dojazdówka o długości 280 kilometrów nie mogła bowiem stanowić żadnego problemu dla tych już najlepszych z najlepszych. Tymczasem dzisiaj rano nad biwakiem w Nema rozszalała się burza piaskowa i zawodnicy musieli w pośpiechu ukryć się w namiotach, które nie do końca zapewniały schronienie w tych warunkach. W Ayoun wiatr nie był już na szczęście bardzo dokuczliwy.

- Zdążyliśmy zjeść śniadanie i odpoczywaliśmy w naszej polskiej grupie, gdy aura znów dała znać o sobie. Sam biwak był położony na piasku i najmniejszy ruch wznosił obłoki kurzu. Łatwo sobie wyobrazić co działo się przy bardzo silnym wietrze. Później przejechaliśmy odcinek dojazdowy uważając bardzo, aby nie przekroczyć dozwolonych prędkości. Moi mechanicy popracują jeszcze trochę przy motocyklu. Dość ciężko chodzi kierownica w moim KTMie. Trzeba powymieniać odpowiednie łożyska. W motocyklu Marka nic się nie dzieje i czekają go tylko rutynowe czynności serwisowe - mówił Jacek Czachor na biwaku w Ayoun.

Reklama

Z 245 motocyklistów, którzy wyruszyli 6 stycznia z Lizbony w rajdzie jedzie jeszcze 141 zawodników. W ścisłej czołówce, na bardzo wysokim 12 miejscu jest Jacek Czachor. Marek Dąbrowski zajmuje z kolei 28 pozycję.

Krzysztof Hołowczyc i Jean-Marc Fortin po pechowych awariach na dwóch odcinkach specjalnych klasyfikowani są na 39 miejscu. W rajdzie rywalizuje nadal 111 załóg samochodów spośród 181, które blisko dwa tygodnie temu wystartowały ze stolicy Portugalii.

- Organizatorzy na szczęście zmienili nam czas startu do czwartkowego etapu do Kayes. Według obowiązującego na Dakarze regulaminu startujemy zgodnie z miejscem zajętym na poprzednim etapie. Z powodu znanych już kłopotów technicznych byliśmy na poprzednim odcinku dopiero na 84 miejscu. Gdybyśmy musieli startować jako 84 załoga to w tych warunkach nie byłoby za wesoło, a przede wszystkim bardzo niebezpiecznie. Już poprzednie etapy pokazały nasze tempo i organizatorzy dali nam 34 pozycję startową. Idealnie może nie jest, ale dużo lepiej niż w założeniach - powiedział Krzysztof Hołowczyc.

Gregoire de Mevius, szef firmy Overdrive Racing, która przygotowała i serwisuje samochód Hołowczyca i Fortin'a sugeruje polskiemu kierowcy następujący plan: - W tych warunkach, na wąskim szlaku będzie bardzo trudno wyprzedzać. Krzysztof powinien pojechać spokojnie najbliższy odcinek i spróbować przebić się trochę do przodu. Na szczęście we wszystkich pojazdach zamontowane jest urządzenie Sentinel, które sygnalizuje odpowiednio wcześnie, że inny motocykl lub samochód będzie nas wyprzedzał. Dobre miejsce na najbliższym etapie zagwarantuje wysoką pozycję startową w piątek. Dwie ostatnie próby do Tambacoundy i sobotnia już do Dakaru dają Krzysztofowi szansę na solidny wynik w całym rajdzie.

Jutro, 18 stycznia Rajd Dakar opuszcza Mauretanię i na dwa dni wjeżdża do Mali. Po starcie w Ayoun zawodnicy będą mieli do pokonania liczący 110 km odcinek dojazdowy, następnie odcinek specjalny (257 km) i drugą dojazdówkę (117 km) już do biwaku w Kayes.

Serwis specjalny Dakar 2007.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Dakar | szczęście | odcinek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy