"Jak bolidy będą o 10-15 cm szersze, będę mógł wrócić"

Telewizja BBC zaprezentowała jakiś czas temu trwający 4,5 minuty film poświęcony Robertowi Kubicy.

Jego większą część zajmują wypowiedzi polskiego kierowcy. Wraca on do pamiętnego wypadku z 2011 r., przyznając, że popełnił wówczas błąd, za który zapłacił bardzo wysoką cenę. Jednak, jak mówi, mogłaby być ona jeszcze wyższa.

Zapytany, czy po tym, co się wydarzyło, nadal kocha swoją dyscyplinę sportu, odparł, że chyba jeszcze bardziej. Uprawiając ją, trzeba akceptować ryzyko. Kto tego nie potrafi, powinien dać sobie ze ściganiem spokój. Zresztą on, siadając za kierownicą samochodu, nie zastanawia się nad zagrożeniami. Wierzy, że będzie miał szczęście.

Robert Kubica mówi, że po wypadku przeżywał bardzo trudny okres. Nie tylko z powodu bólu, operacji, rehabilitacji. Leżąc z w szpitalu zdał sobie sprawę, jak bardzo jest związany ze sportem samochodowym. Za czym tęskni? Oczywiście za Formułą 1. Bardzo długo się starał, by zostać kierowcą F1. Gdy osiągnął cel, ścigał się na torach przez pięć sezonów. Przygotowywał się do szóstego, gdy zdarzył się wypadek na rajdzie we Włoszech.

Reklama

- Takie jest życie. Odniosłem ciężkie obrażenia, ale z drugiej strony mam szczęście, że nadal mogę prowadzić samochód, jeździć na wysokim poziomie.

Czy wróci do Formuły 1? Według Roberta Kubicy, w każdej chwili może zasiąść za kierownicą bolidu F1. To żaden problem. Problemem jest ukończenie wyścigu, możliwość podjęcia walki z rywalami, na wszystkich okrążeniach. Jak wyjaśnia polski kierowca, ze względu na jego zdrowotne ograniczenia, kokpit pojazdu F1 jest dla niego obecnie zbyt ciasny.

- Być może kiedyś zostaną wprowadzone przepisy, że samochody Formuły 1 muszą być o 10-15 cm szersze, wtedy będę mógł wrócić - mówi trochę pół żartem, a pół serio Kubica.

Podkreśla jednocześnie, że rajdy nie stanowią dla niego namiastki "prawdziwego" ścigania się, zastępczej formy rywalizacji. Najważniejsze, że widzi stały postęp. Pytanie tylko, jak daleko uda mu się zajść i ile zabierze to czasu - tu znowu pojawia się wątek szans na powrót do Formuły 1...

Zagadnięty o wspomnienia łączące go z Kanadą, wyluzowany Kubica, rozumiejąc najwyraźniej intencje tego pytania, odpowiada, że bardzo dobre, oczywiście poza wypadkiem z 2007 r. Zdaniem polskiego kierowcy była to jedna z najbardziej spektakularnych kraks w Formule 1, ale cóż, takie rzeczy to "część gry". W następnym roku było dużo lepiej. Niestety, zwycięstwo w 2008 r. w GP Kanady było pierwszym i jak dotychczas ostatnim, jakie odniósł w F1.

- Lepiej jednak wygrać raz niż nigdy - zauważa sentencjonalnie Robert Kubica.

Dziennikarza BBC interesuje, czy polski kierowca wolałby zostać mistrzem rajdowym czy mistrzem Formuły 1.

- Oczywiście, że wybrałbym to drugie, ale w mojej obecnej sytuacji nie mogę zanadto wybiegać w przyszłość. Żyję z dnia na dzień i z tygodnia na tydzień... - kończy swoją rozmowę Kubica. (Wywiad BBC zrealizowało w czerwcu br).

TUTAJ ZNAJDZIESZ AKTUALNE INFORMACJE NA TEMAT STARTÓW ROBERTA KUBICY .

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy