Hołowczyc i Kulig w Australii

Już w najbliższą niedzielę dwaj polscy kierowcy, Janusz Kulig i Krzysztof Hołowczyc, rozpoczynają rekonesans na trasie Telstra Rally Australia (13. eliminacja Rajdowych Samochodowych Mistrzostw Świata). Mimo że nie wezmą udziału w Rajdzie Australii, będą mieli okazję do zapoznania się z jego trasą.

Przed dwoma tygodniami duet Kulig-Baran wystąpił w "asfaltowym" Rajdzie San Remo. W klasyfikacji generalnej tego trudnego rajdu Polacy zajęli doskonałe 20. miejsce. Teraz nadszedł czas na zebranie kolejnych sportowych doświadczeń z terenów rajdu typowo "szutrowego". Wprawdzie zawodnicy zespołu Marlboro Ford Mobil 1 do Australii pojechali jedynie na przedrajdowy rekonesans, ale - podobnie jak kierowcy uczestniczący w rajdzie - będą mieli okazję zapoznać się i zmierzyć z trudnymi warunkami klimatycznymi, kurzem i słynnymi australijskimi szutrami, podobno najbardziej morderczymi na świecie.

Reklama

Słyszałem, że australijskie szutry są niezwykle zdradliwe - w tumanach kurzu łatwo wypaść z trasy i uszkodzić samochód. Szkoda, że nie możemy się tu pościgać naprawdę - mamy za to świetną okazję do poznania trasy i opracowania notatek. Będzie to dla nas kolejne tego typu zagraniczne doświadczenie, które może okazać się niezwykle przydatne podczas przyszłorocznych startów - mówi Janusz Kulig - Pierwsze wrażenia są pozytywne - dolecieliśmy bezpiecznie na miejsce, aklimatyzujemy się. Jestem jednak nieco zawiedziony - myślałem, że tu będzie znacznie cieplej.

Bardzo jestem ciekaw, jak wyglądają trasy w Australii. Oglądałem ubiegłoroczny wypadek Colina McRae w telewizji. Wiem, że to arcytrudny rajd. Cóż, może w przyszłym roku uda się nam zmierzyć tutaj ze światową czołówką kierowców rajdowych? - dodał Jarosław Baran.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy