GP Malezji - nie ma mocnych...

Ani wizyta na poboczu, ani ponad minutowy postój w boksie nie były w stanie przeszkodzić Michaelowi Schumacherowi w odniesieniu już szóstego z rzędu zwycięstwa. Mistrz świata zaprezentował na co go stać oraz co potrafi jego Ferrari i w trudnych, zmiennych warunkach pogodowych zdeklasował rywali podczas dzisiejszej GP Malezji. Podium na torze Sepang Niemiec zna już bardzo dobrze, gdyż stawał na nim zarówno przed dwoma laty jak i w ubiegłym sezonie. Drugi na mecie wyścigu był partner "Schumiego" z Ferrari, Rubens Barrichello, a trzeci kierowca McLarena, David Coulthard.

Ani wizyta na poboczu, ani ponad minutowy postój w boksie nie były w stanie przeszkodzić Michaelowi Schumacherowi w odniesieniu już szóstego z rzędu zwycięstwa. Mistrz świata zaprezentował na co go stać oraz co potrafi jego Ferrari i w trudnych, zmiennych warunkach pogodowych zdeklasował rywali podczas dzisiejszej GP Malezji. Podium na torze Sepang Niemiec zna już bardzo dobrze, gdyż stawał na nim zarówno przed dwoma laty jak i w ubiegłym sezonie. Drugi na mecie wyścigu był partner "Schumiego" z Ferrari, Rubens Barrichello, a trzeci kierowca McLarena, David Coulthard.

Reklama

Tegoroczny wyścig o Grand Prix Malezji na torze Sepang dostarczył fanom F1 wielkich emocji. Niczego w nim nie zabrakło; było pogodnie, później padał deszcz, wielu kierowców wylatywało z trasy, a przede wszystkim można było podziwiać piękną, zaciętą walkę pomiędzy najlepszymi kierowcami na świecie. Wśród nich błyszczał tylko jeden człowiek - mistrz świata, Michael Schumacher. Jego czerwone Ferrari w nieziemskim tempie pokonywało kolejne okrążenia powiększając za sobą dystans dzielący je od innych bolidów.

Jednak nie od początku wszystko układało się po myśli "czerwonych". Wprawdzie start i pierwsze okrążenia należały do nich, kiedy zarówno prowadzący Schumacher jak i drugi Barrichello szybko oddalali się od reszty stawki, jednak już niebawem wszystko się zmieniło. Powodem tej sytuacji był Olivier Panis, a nawet nie sam Francuz, co jego BAR-Honda. W pewnym momencie z silnika jadącego na dziewiątej pozycji Panisa buchnęła fontanna oleju i bolid z numerem 10 w płomieniach opuścił tor. Wprawdzie obsługa toru szybko zapanowała nad sytuacją, jednak wciąż na torze pozostawała spora plama oleju, który wyciekł z samochodu Francuza. Pechowcami, którzy musieli tego doświadczyć okazali się właśnie kierowcy Ferrari. Równocześnie Schumacher i Barrichello stracili kontrolę nad swoimi pojazdami i wylądowali na poboczu toru. Szczęśliwie obaj uniknęli kolizji i po krótkiej chwili powrócili do rywalizacji.

W tym momencie pogoda zmieniła się diametralnie. Z jasnego nieba lunął niespodziewanie rzęsisty deszcz. W momencie tor stanął w kałużach wody, ale żeby było ciekawiej, tylko jego połowa była mokra. Kierowcy zdecydowali się na natychmiastowe postoje w boksach. Najdłużej przebywali w nich Barrichello i Schumacher, którzy zjechali równocześnie. Najpierw mechanicy zajęli się nieco uszkodzonym bolidem Brazylijczyka, a dopiero potem zmienili opony w Ferrari Schumachera. Co się okazało włoska stajnia jako jedyna wybrała opony "przejściowe", a nie jak inne zespoły "deszczówki". Wybór okazał się trafny. Po 15 minutach, kiedy porządek na torze utrzymywał wypuszczony "safety-car", deszcz przestał padać, a na częściowo mokrym, częściowo suchym asfalcie opony "intermediate" spisywały się wyśmienicie. Po zaledwie kilku okrążeniach dwa czerwone bolidy przesunęły się z miejsc 10 i 11 z powrotem na czoło stawki.

Kiedy Michael Schumacher znalazł się na prowadzeniu, nie oddał tej pozycji już do mety wyścigu. Drugie miejsce zajął Barrichello, dzięki czemu Ferrari zdobyło komplet 16 punktów i umocniło się na pozycji lidera w klasyfikacji konstruktorów. Trzeci był Brytyjczyk, David Coulthard (McLaren Mercedes). Do ostatniego okrążenia trwała natomiast walka o czwarte miejsce. Toczyło ją trzech kierowców: dwukrotny mistrz świata, Mika Hakkinen (McLaren Mercedes), młodszy brat Michaela, Ralf Schumacher (Williams BMW) oraz kierowca ekipy Jordan Honda Niemiec, Heinz-Harald Frentzen. Ostatecznie czwarte miejsce zdobył ten ostatni, odpierając ataki młodszego Schumachera i Hakkiena, którzy w końcówce wyścigu jechali rewelacyjnie na przemian uzyskując najszybsze czasy okrążeń. Ralf zakończył wyścig na piątej pozycji, a Fin zmuszony był zadowolić się jednym punktem i szóstą pozycją na mecie GP Malezji.

Michael Schumacher w ciągu tego weekendu zanotował swoje 34 pole-position i 46 zwycięstwo w wyścigu. Wciąż niepokonanym pod tym względem jest Alain Prost z 51 zwyciestwami, jednak przy takiej dyspozycji "Schumiego" jeszcze w tym sezonie możemy być świadkami zmiany na fotelu rekordzisty wszechczasów.

Klasyfikacja kierowców:

1. M. Schumacher 20

2. Barrichello 10

= Coulthard 10

4. Frentzen 5

5. Heidfeld 3

6. R. Schumacher 2

7. Raikkonen 1

= Hakkinen 1

Klasyfikacja konstruktorów:

1. Ferrari 30

2. McLaren 11

3. Jordan 5

4. Sauber 4

5. Williams 2

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy