GP Austrii - Coulthard GO!

David Coulthard (McLaren) nie zawiódł swoich fanów i mimo, że startował z siódmej pozycji, wygrał dzisiejszy wyścig o GP Austrii. Dzięki temu zwycięstwu Szkot zbliżył się na cztery punkty do Michaela Schumachera w klasyfikacji generalnej kierowców. Niemiec natomiast wciąż nie może przełamać złej passy na A1-Ringu. Ostatecznie zajął drugie miejsce jednak było ono wynikiem prezentu, jaki otrzymał od swojego partnera z zespołu Ferrari, Rubensa Barrichello, który zwolnił na tuż przed metą i przepuścił przed siebie Schumachera.

David Coulthard (McLaren) nie zawiódł swoich fanów i mimo, że startował z siódmej pozycji, wygrał dzisiejszy wyścig o GP Austrii. Dzięki temu zwycięstwu Szkot zbliżył się na cztery punkty do Michaela Schumachera w klasyfikacji generalnej kierowców. Niemiec natomiast wciąż nie może przełamać złej passy na A1-Ringu. Ostatecznie zajął drugie miejsce jednak było ono wynikiem prezentu, jaki otrzymał od swojego partnera z zespołu Ferrari, Rubensa Barrichello, który zwolnił na tuż przed metą i przepuścił przed siebie Schumachera.

"Coulthard GO!" głosił transparent wywieszony przez kibiców tuż przed główną trybuną toru A1-Ring. Okazuje się, że warto było kibicować Szkotowi, gdyż to właśnie on wygrał dzisiejszą GP Austrii, odnosząc 11 zwycięstwo w karierze i podtrzymując 100-procentową skuteczność, jeżeli chodzi o zdobycze punktowe w bieżącym sezonie. Kolejny raz nie powiodło się jednak partnerowi Coultharda z zespołu McLarena. Mika Hakkinen już na starcie musiał wycofać się z wyścigu, gdyż zgasł silnik w jego bolidzie. Wygląda na to, że dla Fina walka o tegoroczny tytuł już się zakończyła.

Reklama

Pechowy dla Hakkinena start okazał się bardzo szczęśliwy dla Davida Coultharda. McLaren z numerem 4 momentalnie przebił się z siódmej na piątą pozycję, a po niedługim czasie, kiedy z powodu defektu wycofał się jadący na drugiej pozycji Ralf Schumacher (Williams), "waleczny Szkot" był już czwarty. Z przodu tempo narzucał Kolumbijczyk, Juan Pablo Montoya (Williams), a za nim podążały dwa czerwone Ferrari. "Monty" nie długo cieszył się z prowadzenia. Po paru okrążeniach opony Michelin, których używa zespół Williamsa zaczęły tracić przyczepność i tuż za tylnym spoilerem bolidu Kolumbijczyka znalazł się Michael Schumacher. Niemiec nie czekał z atakiem. Już przy pierwszej okazji próbował wyprzedzić Montoyę po zewnętrznej, jednak niebezpieczny manewr nie powiódł się i oba samochody znalazły się na poboczu. Michael Schumacher powrócił do rywalizacji na szóstej pozycji, a Montoya na ósmej.

Prowadzenie objął zatem Rubens Barrichello, a na drugą lokatę awansował Jos Verstappen. Holender uzyskiwał bardzo dobre czasy, gdyż szef stajni Arrows, Tom Walkinshaw zdecydował się na bardzo ryzykowną taktykę dwóch postojów w boksach (większość kierowców jechała na jedną zmianę). Gdy Verstappen wcześniej od innych zjechał do boksu David Coulthard przesunął się na drugie miejsce. Tymczasem Michael Schumacher odrabiał straty wywołane incydentem z Montoyą. Wyprzedzał kolejno Oliviera Panisa (BAR), Kimi Raikkonena (Sauber) i ostatecznie znalazł się za plecami Coultharda na trzeciej pozycji.

Wszystko zmieniło się po postojach w boksach. Dobrą taktyką zabłysnął McLaren, pozostawiając Coultharda na torze dwa okrążenia dłużej od Barrichello, przez co Szkot lekkim samochodem uzyskiwał lepsze czasy od Brazylijczyka. Gdy Coulthard powrócił z pit-stopu na trasę okazało się, że jest pierwszy przed Barrichello i Schumacherem. Taka kolejność utrzymywała się do ostatnich metrów wyścigu. Zimna kalkulacja w szeregach Ferrari wzięła jednak górę i szefowie stajni nie pozwolili Rubensowi Barrichello na ukończenie wyścigu przed Schumacherem. Niemiec potrzebuje bowiem punktów, by utrzymać przewagę nad Coulthardem. Rozgoryczony Brazylijczyk zwolnił ostentacyjnie na tuż przed metą przepuszczając na drugą pozycję "Schumiego" i oddając mu sześć cennych punktów.

Czwarte miejsce zasłużenie wywalczył młodziutki Fin, Kimi Raikkonen zdobywając 100 punkt dla stajni Saubera oraz odnotowując solidny i bezbłędny wyścig. Bardzo dobrze spisał się też Olivier Panis, zajmując piątą lokatę. Francuz po raz kolejny odnotował lepszy rezultat od swojego utytułowanego partnera z zespołu BAR, Jacquesa Villeneuvea, który dziś był dopiero ósmy. Ostatnie punktowane miejsce przypadło w udziale Josowi Verstappenowi. W ten sposób została mu nagrodzona odważna i ryzykowna jazda przy większej ilości stopów.

Mimo fantastycznego zwycięstwa David Coulthard nie świętował na podium z butelką szampana. Powodem takiego zachowania była wczorajsza tragiczna śmierć Paula Morgana, współzałożyciela i dyrektora Ilmor Engineering, firmy konstruującej i dostarczającej McLarenowi silniki Mercedesa. 52-letni Morgan zginął gdy prywatny samolot, którym leciał, rozbił się wczoraj po południu podczas lądowania na lotnisku Sywell w Northamptonshire, około 128 km na północ od Londynu.

Klasyfikacja kierowców:

1. M. Schumacher - 42

2. Coulthard - 38

3. Barrichello - 18

4. R. Schumacher - 12

5. Heidfeld - 8

6. Trulli - 7

7. Montoya - 6

== Frentzen - 6

9. Panis - 5

10. Villeneuve - 4

== Raikkonen - 4

== Hakkinen - 4

13. Fisichella - 1

== Verstappen - 1

Klasyfikacja konstruktorów:

1. Ferrari - 60

2. McLaren - 42

3. Williams - 18

4. Jordan - 13

5. Sauber - 12

6. BAR - 9

7. Benetton - 1

== Arrows - 1


INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Michael Schumacher | williams | wyścig | Niemiec | david coulthard | barrichello
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama