Goło, ale z prestiżem...

Chociaż nie piejemy z zachwytu nad każdym pojazdem "made in Germany", musimy przyznać, że w ostatnich latach bardzo pozytywnie na tle swoich niemieckich konkurentów prezentuje się Audi.

Najnowsze samochody z Ingolstadt prezentują się dostojnie, stylistom udało się znaleźć złoty środek pomiędzy nudną sylwetką mercedesa, a drażniącą, banglowską ekstrawagancją BMW.

Starsi kierowcy pamiętają jednak, że marce przylepiono niegdyś łatkę "volkswagena w cenie mercedesa". W wyposażeniu standardowym posuniętych dziś wiekiem "osiemdziesiątek" znajdowały się zazwyczaj: kierownica, siedzenia i kabina pełna powietrza. Na liście opcji znajdowały się takie dodatki, jak np. obrotomierz czy "zegar kwarcowy".

Do naszej redakcji trafiło niedawno na testy nowe audi A4 z 1,8 litrowym silnikiem TFSI i automatyczną skrzynią multitronic. Pierwsze wrażenia są jak najbardziej pozytywne. Na liście wyposażenia naszego auta znalazły się m.in. zawieszenie sportowe, audi parking system, komputer pokładowy z kolorowym wyświetlaczem i nawigacją satelitarną, sportowe fotele z alcantary i nagłośnienie Bang & Olufsen.

Rankiem spotkała nas jednak niemiła niespodzianka. Nie, w przeciwieństwie do niektórych samochodów marki Bentley auto nie zniknęło z redakcyjnego parkingu... okazało się jednak, że wóz za circa 170 tys. zł (wersja podstawowa ok. 135 tys zł) nie ma podgrzewanych lusterek!

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: prestiż | Audi
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy