Dakar 2014. Małysz: Organizatorzy dali nam mocno popalić

Piaszczyste wydmy, bardzo stromy, 30-procentowy zjazd i fale Oceanu Spokojnego. Dziewiąty etap Rajdu Dakar 2014 zakończył się dla polskich załóg bardzo dobrym wynikiem.

Adam Małysz i Rafał Marton ukończyli dzień ze stratą 41 minut i 33 sekund do lidera dzisiejszego etapu, Stephane'a Peterhansela, utrzymując 10-tą pozycję w klasyfikacji generalnej.

Wraz z upływającymi dniami najcięższego rajdu świata polska załoga rozgrzewa się coraz bardziej. Każdy następny etap przynosi coraz lepsze wyniki naszych reprezentantów, których w pierwszej

15-stce, w kategorii samochodów, Polska ma teraz aż sześciu (4 ekipy). Dzisiejszy 422 km odcinek specjalny rozpoczął się w miejscowości Calama w Chile. Zróżnicowana trasa odcinka umożliwiała sprawdzenie umiejętności kierowców i ich pilotów w każdej sytuacji. Zawodnicy zmagali się również z ogromnymi różnicami wysokości, ponieważ startowali z 3 000 m n.p.m, zaś trzeci punkt pomiaru był aż o 2 000 m niżej. Załogi zjechały z gór w kierunku wybrzeża, by wreszcie dotrzeć do plaży

Reklama

w Iquique, tuż nad Ocean Spokojny. Na drodze dominowało dziś twarde, kamieniste podłoże, jednak ostatnie kilka kilometrów było jedyne w swoim rodzaju. To wyjątkowo stromy zjazd w głębokim piachu. Na tym słynnym zjeździe kierowcy nie używali hamulców, pędząc w dół prosto do linii mety i położonego nad oceanem biwaku, w którym spędzą dzisiejszą noc.

"Dzisiejszy odcinek był bardzo ciężki. Na początku dużo kamieni i trudna trasa w górach, a na koniec wydmy. Zjazd na samym końcu był bardziej widowiskowy i nie był nam straszny, ponieważ jechaliśmy tędy po raz trzeci. Na pewno robił fajne wrażenie. Myślę, że było dziś kilka gorszych - może nie tak długich, ale momentami było stromo i niebezpiecznie. Organizatorzy dali nam mocno popalić, zmęczenie po dzisiejszym dniu jest bardzo duże. Ale taki jest Dakar. Ważne, że jesteśmy na mecie z niezłym rezultatem" - skomentował tuż

po zakończeniu Adam Małysz.

Adam Małysz i Rafał Marton po raz kolejny pokazali, że mają predyspozycje i zapał do walki o najwyższe cele. Złapali swoje tempo, uniknęli większych problemów technicznych i dzięki temu dojechali do Iquique jako najszybsza polska załoga, na 6 pozycji, z czasem 4 godziny 59 minut i 26 sekund. Tuż za nim na 7. miejscu uplasował się Krzysztof Hołowczyc, zaś na 10. Marek Dąbrowski z drugiej załogi ORLEN Teamu. Kłopotów jednak nie ustrzegł się jeden z liderów rajdu, Carlos Sainz, który jeszcze przed 5. punktem pomiaru czasu poinformował o problemach technicznych. Hiszpan dotarł jednak do mety i zachował wysoką pozycję

w pierwszej 10-tce klasyfikacji generalnej. Świetny wynik załogi Małysz/Marton pozwolił jej utrzymać się na 10. miejscu w klasyfikacji generalnej.

"Dziś jechało nam się bardzo dobrze, myślę że mieliśmy też trochę szczęścia, bo nie złapaliśmy ani jednej gumy. A tak na poważnie, jechaliśmy dobrym tempem, może na wydmach trochę wolniej, ale przynajmniej ani razu się nie zakopaliśmy. Cieszymy się z tego rezultatu" - dodał Małysz.

Trasa jutrzejszego, dziesiątego odcinka została podzielona na dwie części o zupełnie odmiennej charakterystyce. Celem jest oddalona o 631 km Antofagasta. Pierwsza część to zejście do wybrzeża Pacyfiku i jazda po głębokich wydmach, gdzie załogi poczują przedsmak pustyni Atacama. W drugiej części trasy, nieopodal terenów pobliskiej kopalni, zawodnicy będą musieli poradzić sobie z odcinkami pełnymi wszechobecnego fesh-fesh'u. Jak poinformowali organizatorzy - tutaj fesh-feshu będzie naprawdę sporo,

ale "nie byłby to prawdziwy Dakar, gdyby nie Fesh-Fesh". Na końcu odcinka specjalnego ich oczom ukaże się majestatyczny łuk kamienny La Portada. Piękne widoki nie powinny jednak odwrócić uwagi od trwającej rywalizacji. Do końca Rajdu Dakar 2014 pozostały jeszcze tylko cztery etapy.

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy