Dakar 2014. Hołowczyc spadł na 11. miejsce

Niestety pech nie opuszcza załogi Krzysztof Hołowczyc/Konstantin Żilcow. Na dzisiejszym etapie poważnej awarii uległo ich rajdowe MINI All 4 Racing.

Po ponadgodzinnej naprawie załodze udało się osiągnąć metę etapu ze stratą 1 godziny i 18 minut do zwycięskiej załogi Roma/Perin, która odzyskała prowadzenie w rajdzie. Hołowczyc ostatecznie zajął dziś 21. miejsce i spadł na 11. pozycję w rajdzie.

To był bardzo trudny dzień dla wszystkich zawodników. Najlepiej ponownie poradził sobie kolega Hołowczyca z zespołu, Katalończyk Nani Roma, który popełnił najmniej błędów nawigacyjnych i wygrał etap ze sporą przewagą nad głównymi rywalami. Hołowczyc zaczął dzień jadąc szybkim tempem. Na WP3 zajmował 7. miejsce. Niestety załoga musiała się zatrzymać na 147 km z powodu poważnej awarii auta. Naprawa potrwała ponad godzinę.

Reklama

Duże straty poniósł także jeden z pretendentów do zwycięstwa, słynny Carlos Sainz, który kilka razy pobłądził i stracił ponad godzinę, co zepchnęło go z pozycji lidera na 6. pozycję. Znakomicie poradzili sobie dziś Małysz z Martonem i Dąbrowski z Czachorem, którzy zajęli odpowiednio 8. i 9. Miejsce, ustanawiając swoje dakarowe rekordy. Ponownie bardzo dobrze spisał się uczeń Hołowczyca Martin Kaczmarski zajmując 16. Miejsce, awansując na 13 pozycję w rajdzie. Kapitan Poland National Team Rafał Sonik, w kategorii quadów był dziś 3-ty i taką też pozycję zajmuje w swojej kategorii quadów po 5. etapie.

Po dwóch dniach oddzielnych tras, cała stawka wspólnie stanęła do walki na najdłuższym etapie Rajdu Dakar, bowiem dzisiejszy etap zaplanowano na 911 km, z czego 527 km miał liczyć odcinek specjalny podzielony na dwie części z neutralizacją między nimi. Ze względów bezpieczeństwa odwołano drugą część odcinka dla motocyklistów i quadów, a samochodom skrócono go do 428 km. Zawodnikom towarzyszył niebywały upał, co bardzo utrudniało pokonywanie bardzo zniszczonej trasy. Dakar prowadzi przez te tereny co roku, ale jeszcze nigdy zawodnicy nie musieli zmierzyć się tu z takimi odległościami. Sprzęt odmawiał posłuszeństwa, a palące słońce bezlitośnie atakowało każdego, kto choć na chwilę się zatrzymał. Większość zawodników miała poważne kłopoty nawigacyjne związane z trudnym terenem i mało precyzyjnym road-bookiem.

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy