Co dalej z polską motoryzacją?

To pytanie zadajemy sobie już od dłuższego czasu. Czy naprawdę czasy świetności naszego rodzimego przemysłu motoryzacyjnego przeminęły bezpowrotnie? Z sentymentem wspominamy dziś Syrenę, motocykle Junak, SHL, WFM, WSK, czy nawet Warszawy, Polonezy, Fiaty 125 i 126, które przybyły do nas na zasadach licencyjnych z innych państw.

Nasza ambicja wielokrotnie popychała nas w kierunku nowych projektów. Wystarczy wspomnieć tu choćby legendę "Beskida", o którym później mówiło się, że podkradnięty przez Francuzów pojawił się w sprzedaży pod nazwą Twingo. Niestety jednak, polskie pomysły kończyły się zwykle na dużych chęciach, wstępnych projektach i... niczym więcej.

Dziś spoglądając na produkcję aut i motocykli w Polsce musimy zadowolić się widokiem zagranicznych koncernów, które zdecydowały się na lokalizację swoich fabryk w Polsce i tu wytwarzają swoje pojazdy. Możemy też trzymać kciuki za kolejnych inwestorów, gdyż dzięki nim polscy robotnicy mają szansę znaleźć potrzebne miejsca pracy. W ostatnim czasie najgłośniejszym tematem zagranicznej inwestycji motoryzacyjnej w Polsce jest Hyundai. Nie wiadomo jednak, czy koreański koncern zdecyduje się na budowę swojej nowej fabryki u nas, czy na Słowacji (więcej...). O tym przekonamy się dopiero w marcu.

Wciąż jednak zbyt mało dzieje się w kwestii odbudowy polskiej motoryzacji. Pierwsze kroki w tym kierunku wykonała lubelska fabryka upadłych zakładów Daewoo, która postanowiła kontynuować wytwarzanie dostawczych pojazdów Lublin wraz z producentem silników wysokoprężnych - firmą Andoria-Mot. Później współpraca rozwinęła się również na terenowy pojazd Honker, o którym dziś głośno jest w temacie kontraktu dostaw zbrojeniowych do Iraku (więcej...). Niestety oba projekty tak naprawę utraciliśmy i dziś prawa do wytwarzania Lublinów i Honkerów ma rosyjskie konsorcjum Intrall.

Przykładem na to, że w dzisiejszej Polsce da się jednak produkować jakiś pojazd i nawet na nim zarabiać są marki motocykli Junak i WFM, które stworzyły nowe projekty jednośladów, pozyskały odpowiednie fundusze i wznowiły produkcję tych legendarnych polskich motocykli (więcej...). Wspomnieć jednak należy, że liczba obu modeli wytwarzanych w ciągu roku bliższa jest chałupniczemu biznesowi, niż działalności mogącej zostać określonej mianem ogólnokrajowej.

Są jednak kolejne dwa światełka w tunelu i oba dają bardzo jasny blask. Pierwszym projektem jest Clic, wymyślony przez polskiego inżyniera, Wacława Stevnerta, który postanowił zaspokoić potrzeby ludzi mieszkających w miastach oferując im dwumiejscowy pojazd idealny na ciasne i zatłoczone ulice i parkingi. Niedawno mały Clic otrzymał homologację od Ministerstwa Infrastruktury i teraz z niecierpliwością czekamy na uruchomienie jego linii produkcyjnej (więcej...).

Drugim światełkiem jest Poltruck, czyli następca dostawczego Poloneza Trucka, który powstawał pod szyldem Daewoo-FSO w, upadłej już dzisiaj, fabryce w Nysie. Dziś dalszymi losami polskiego pick-upa zajmuje się Polska Fabryka Samochodów S.A., która chce jak najszybciej wznowić produkcję tego auta i wprowadzić na rynek zmodernizowane wersje jego następców. (więcej...). Za ten projekt również mocno trzymamy kciuki.

A co dalej...? Cóż, Polska to duży kraj, w którym z pewnością nie brakuje ludzi zdolnych i chętnych do pracy. Musimy być dobrej myśli i wierzyć, że w końcu jakiś pomysł spotka się z zainteresowaniem naszego rządu, a wsparty państwowymi funduszami szybciej zostanie zrealizowany i wszyscy doczekamy się nowoczesnego, funkcjonalnego, bezpiecznego i naprawdę dobrego polskiego samochodu.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Pojazd | co dalej
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama