Ciężarówka na prąd

Kiedyś Anglia słynęła z produkcji maszyn parowych, samochodów i w ogóle tam zaczęła się rewolucja przemysłowa w Europie.

Czy Wyspiarze chcą być liderem także w XXI wieku, zalewając Kontynent samochodami elektrycznymi?

Wprawdzie o różnych pojazdach napędzanych silnikami elektrycznymi mówi się od dawna, ale zwykle są to albo tzw. hybrydy, czyli auta z napędem konwencjonalnym i jednocześnie elektrycznym, albo np. zwykłe ciężarówki ogołocone z diesla i wyposażone w motor na baterie.

Tymczasem pojawiły się pojazdy zaprojektowane od początku jako elektryczne i są w seryjnej produkcji.

Co prawda dostawczy Modec wszedł do produkcji dopiero w marcu tego roku, ale za to od razu znalazł nabywców, np. Tesco kupiło 15 egzemplarzy, a inni zamówili 130.

Producent z Coventry twierdzi, że jest to pierwszy na świecie bezemisyjny pojazd do dostaw miejskich o wysokiej sprawności.

Reklama

Jako różnicę w stosunku do innych, zwykle przerabianych z klasycznych ciężarówek, pojazdów ekologicznych Modec podkreśla inne założenia projektowe. Miał on być cichym pojazdem, a przy okazji stał się ekologiczny.

W wersji dostawczej Modec ma 2 m szerokości, 6 m długości i 2,6 m wysokości. Waży 3,5 tony, zabiera 2 tony ładunku. Przy nocnym ładowaniu zasięg wynosi ponad 100 mil zależnie od prędkości, stylu jazdy i obciążenia. Nie jest ślamazarny, bo rozwija 50 mil/h dzięki silnikowi 102 KM i 300 Nm.

Jest zupełnie bezemisyjny i cichy, w centrach miast takich jak Londyn nie płaci się za niego podatku drogowego, opłat z tytułu zanieczyszczenia środowiska i innych. Kosztuje 25 tys. funtów (plus opłata za wynajem baterii), więc niemało, ale przeliczono, że ogólny koszt eksploatacji porównując z podobnym samochodem silnikowym jest niższy. Średnia bateria o poj. 85 kWh ładowana jest w Anglii za ok. 5 pensów za kWh. Przy przebiegu 24 tys. mil rocznie zsumowany koszt wynajmu baterii i zużycia prądu jest niższy niż koszt ropy, ale trzeba jeszcze dodać niższe koszty eksploatacji, np. serwisu, plus brak wspomnianych opłat. No i z racji cichej pracy możliwość wykorzystywania go przez całą dobę w centrum miast.

Co z bateriami? Są wynajęte, więc ewentualne problemy techniczne nie obchodzą użytkownika. Obecnie używa się wysokiej jakości baterii Zebra (sodowo-niklowe), ale testuje się też litowe.

Zużycie prądu zależy od wielu czynników, więc niekiedy można zrobić na dzień 130 mil, jeśli pojazd nie jest w pełni obciążony, a często rusza spod świateł i hamuje przed następnymi (odwrotnie jak w zwykłym samochodzie).

Poza dostawczym furgonem o pojemności 12 m3 produkowana jest wersja o wydłużonej kabinie. Niedługo pojawi się wersja o przedłużonym rozstawie osi, także minibus na 12-16 miejsc.

Druga marka, która zaczęła produkcję elektrotrucków to Smith. Tu prace poszły w dwóch kierunkach: z jednej strony zaprojektowano pojazd w oparciu o podzespoły Avii (podwozie i kabina), ale z prawdziwym elektrycznym napędem, z drugiej -zbudowano nowy pojazd całkowicie obliczony pod kątem napędu elektrycznego.

Powstały w 1920 roku Smith szczyci się największą produkcją pojazdów elektrycznych, tych specjalistycznych i drogowych. Wchodzi w skład Tanfield Group.

Najbardziej gorącą nowością jest Smith Edison, czyli nowy Transit z elektrycznym napędem i bateriami pozwalającymi na zasięg do 150 mil. Pierwszy 3,5-tonowy elektryczny samochód rozpędza się na baterie szybciej niż wtedy, gdy ma diesla, przynajmniej w zakresie 0-30 mil. Ma ładowność 1338 kg.

Smith oferuje także cięższe wersje "Faraday" (4,5 t) oraz ST (5-7 ton) o kompozytowych, ale kanciastych i brzydkich kabinach.

W Birmingham pokazał pojazd Newton, czyli pierwszy 7,5-tonowy samochód elektryczny z emisją "O". Z kabiną Avii, resorami parabolicznymi i zabudową wykorzystującą panele kompozytowe Omnia samochód jest bardzo lekki, toteż szczyci się ładownością 4 ton. Zasięg określono na 130-160 mil dziennie. Dbają o to 4 baterie Zebra 278V 76A umieszczone po bokach ramy. Ładowanie odbywa się w garażu przy użyciu zwykłej wtyczki prądu trójfazowego. Moc silnika 120 KM. Newton kosztuje 60 tys. funtów, a opracowywana jest także wersja 12-tonowa...

Tanfield poinformował ostatnio, że produkcja pojazdów elektrycznych wynosząca 5 sztuk tygodniowo została zwiększona do 10, a w 2008 roku 30 tygodniowo. Połowa pojazdów pojedzie na eksport, więc nie jest to pomysł tylko dla londyńczyków.

Ale poza tymi dwoma markami w Birmingham widać było także inne pojazdy napędzane prądem. Hybrydowy DAF LF to tylko jeden z przykładów. Potężna gama minisamochodów i wózków firmy John Deere, znanej bardziej z traktorów, napędzana jest jednak prądem i benzyną oraz ropą. Tekst, fot. Aleksander Głuś

Zjedź na pobocze.

Polski Traker
Dowiedz się więcej na temat: zasięg | Pojazd | prąd | ciężarówka
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy